Aktualności

Zobacz wszystkie aktualności
20.06.2017

NIC NIE JEST TAKIM, JAKIM SIĘ WYDAJE

recenzji ciąg dalszy. Zapraszamy do lektury.

Nic nie jest takim, jakim się wydaje, so... don't judge!

"Sekretne życie Friedmanów" wg scenar. i w reż. Marcina Wierzchowskiego z Teatru Ludowego w Krakowie na Wybrzeżu Sztuki w Gdańsku. Pisze Magda Mielke w Teatrze dla Was.

Spektakl Marcina Wierzchowskiego podejmuje casus rodziny Friedmanów. Inspirowany nominowanym do Oscara filmem Andrew Jareckiego "Capturing the Friedmans" nie tyle skupia się na dochodzeniu do prawdy, przesądzaniu o niewinności lub winie oskarżonych, co snuje refleksję nad tym, jak jesteśmy postrzegani przez innych oraz jak łatwo wywołać medialną histerię.

Ojciec, matka, trzech synów. Śmieją się, wygłupiają przed kamerą, a także kłócą - jest jak w większości rodzin. Arnold (świetny, współczesny everyman Piotr Pilitowski) w dużych okularach, flanelowej koszuli i wysoko podciągniętych dżinsach wydaje się być uosobieniem spokoju i taktu, sympatyczny, dowcipny, swojski, przykładny ojciec i oddany mąż, szarak z amerykańskiego przedmieścia końcówki lat 80-tych. Okazuje się być szanowanym i wielokrotnie nagradzanym nauczycielem z Long Island, prowadzącym w piwnicy swojego domu prywatne kursy komputerowe dla dzieci. Pomaga mu w tym jego syn, osiemnastoletni Jesse (Piotr Frasanowicz).

Od samego początku uczestniczymy w traumie tej rodziny. Bohaterowie zyskują naszą sympatię i współczucie, by za chwilę stać się obiektami pogardy. Dowiadujemy się bowiem, że Jesse zostanie skazany na 13-lat pozbawienia wolności, a jego ojciec popełni w więzieniu samobójstwo. Obaj oskarżeni o molestowanie nieletnich. Z każdym kolejnym faktem szala naszych uczuć przechyla się na korzyść bądź niekorzyść oskarżonych. I tak już będzie do końca. Zarówno reżyser, jak i aktorzy nie wiedzą - albo nie dają temu wyrazu - czy Friedmanowie byli winni. Dzięki temu otrzymujemy bardzo zrównoważoną relację ze zdarzeń, a co więcej stajemy się ich uczestnikami.

Z sali kinowej do domu Friedmanów, na posterunek policji, do sali komputerowej, więzienia, sądu, ponownie do domu Friedmanów - razem z bohaterami przemierzamy kolejne punkty ich historii. Spacer ten przypomina uwięzienie w labiryncie, a nasza niepewność i dyskomfort staje się jedynie odpryskiem tego, co rzeczywiście mogli czuć członkowie tej rodziny. Wierzchowski komponuje spektakl tak, by był on dla widza wyzwaniem. Nie wiemy, gdzie nas zaprowadzą tym razem, czy zdołamy usiąść, czy będziemy stać, zaatakują pytaniem, a może znowu zaproponują wcielenie się w członków ekipy śledczej, poszukującej w domu Friedmanów śladów winy.

"Sekretne życie Friedmanów" opowiada o zdarzeniach, które wydarzyły się naprawdę. Problem w tym, że nie wiemy właściwie, co się naprawdę wydarzyło. Spektakl Wierzchowskiego nie jest ani próbą usprawiedliwienia pedofilii, ani wyjaśnienia skąd bierze się przeogromna siła oddziaływania mediów na społeczeństwo. Tematów, które pojawiają się podczas tej trzygodzinnej podróży wokół życia Friedmanów, jest całe mnóstwo. Z jednej strony mamy zmanipulowaną policję, adwokatów, prokuratorów, sędziów, ale też sąsiadów, rodziców i uczniów Arnolda, z drugiej historię ojca, który poświęca się dla syna, syna walczącego o dobre imię ojca, a także żonę i matkę, niepotrafiącą ocenić, co w jej życiu było prawdziwe. Wielkim bohaterem tego spektaklu staje się niemożność poznania prawdy. Nie mamy tu konfliktu dwóch stron; zeznania domniemanych ofiar - dwudziestu uczestników kursu komputerowego - są przekazywane w relacjach osób trzecich, nie pojawiają się też rodzice pokrzywdzonych dzieci - poza jedną matką, która staje w obronie nauczyciela. To raczej konflikt braku niepodważalnego materiału dowodowego z odrazą i niechęcią przesłuchiwanych i przesłuchujących, ulegających pedofilskiej histerii. Wreszcie to spektakl o nas samych, o łatwości wydawania osądów, które rujnują czyjeś życie i o różnicy między tym, jak postrzegamy siebie, a jak widzą nas inni.

Na szczególną uwagę zasługuje precyzja z jaką skomponowano kolejne elementy spektaklu, a szczególnie scenograficzna dbałość o detale. To, że widzowie wchodzą do wnętrza domu Friedmanów daje okazję do poszperania w ich rzeczach, pogrzebania w ich życiu, do czego namawiają sami twórcy, powierzając widzom role oficerów śledczych. Przeszukując szafki, grzebiąc w papierach, dotykając przedmiotów codziennego użytku, widz dokonuje gwałtu na intymności bohaterów. Twórcy świetnie wykorzystali możliwość, jaką daje uczynienie ze scenografii aktywnego czynnika zdarzeń.

"Sekretne życie Friedmanów" to też spektakl samych fantastycznych kreacji. Aktorzy stają przed nami dziwnie bezbronni, jakby ogołoceni z aktorstwa, pozbawieni wszystkich trików i wyuczonej gry. Eksponują intymność. Dla widza wejście w ten świat jest niemal koniecznością, bardzo intensywnym doznaniem. Podglądamy bohaterów, siadamy obok nich, zagadują nas w drodze do kolejnych miejsc. Nawiązujemy z nimi więź, a za chwilę okazuje się, że nic nie jest takim, jakim się wydaje. Magia teatru czy iluzja życia?

Magda Mielke - absolwentka Dziennikarstwa i studentka Filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Recenzentka filmowa i teatralna, miłośniczka współczesnej literatury.

Przedstawienie Teatru Ludowego w Krakowie prezentowane w ramach 9. edycji Wybrzeża Sztuki.

"Nic nie jest takim, jakim się wydaje, so... don't judge!"
Magda Mielke

www.e-teatr.pl
www.teatrdlawas.pl
Link do źródła
17-06-2017


Wybrzeże Sztuki - inauguracja. Kiedy widzowie staną się sędziami

"Sekretne życie Friedmanów" wg scenar. i w reż. Marcina Wierzchowskiego z Teatru Ludowego w Krakowie na Wybrzeżu Sztuki w Gdańsku. Pisze Grażyna Antoniewicz w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Intrygujący spektakl "Sekretne życie Friedmanów" Teatru Ludowego z Krakowa rozpoczął IX edycję przeglądu.

Duża Scena Teatru Wybrzeże, na widowni tylko 60 osób. Przybyliśmy, aby poznać historię Arnolda Friedmana, który cieszy się opinią świetnego nauczyciela, a w domu uczy dzieci gry na pianinie i pracy z komputerem. Oskarżono go o pedofilię, ta historia wywołała medialną nagonkę w Stanach Zjednoczonych, a w roku 2003 stała się kanwą filmu dokumentalnego "Capturing the Friedmans" w reżyserii Andrew Jareckiego.

Oglądamy krótki dokument o szczęśliwej rodzinie bezpiecznie zasiadając na widowni. Jeden z aktorów zaprasza nas za kulisy, gdzie zaaranżowano pokój w domu Friedmanów. Mamy szukać dowodów winy. Widzowie włączają się do akcji. Udział jest dobrowolny, zaglądamy do szaf, pod poduszki na kanapie, buszujemy w biblioteczce. Wśród nas krążą aktorzy - rodzina i policjanci, wreszcie jeden z funkcjonariuszy znajduje pornograficzne pisemko z udziałem dzieci. Jesteśmy świadkami aresztowania Friedmana (w tej roli absolutnie rewelacyjny Piotr Pilitowski), gniewu synów i rozpaczy żony. Już wiemy - to pedofil.

Przemieszczamy się w ślad za akcją. Przechodzimy do sali komputerowej, zasiadamy za stołami, aby poznać odrażającą historię nauczyciela i jego 18-letniego syna Jessego, który jak twierdzą ofiary pomagał. Ojciec i syn nie przyznają się do winy. Zaczynamy mieć wątpliwości. Jaka jest prawda?

Wędrujemy dalej, do aresztu, więzienia, sali rozpraw i znów do pokoju Friedmanów, stajemy się uczestnikami wydarzeń. Przez trzy godziny teatralne zaplecze i Scena Malarnia stają się miejscem rekonstrukcji zdarzeń. Reżyser Marcin Wierzchowski umiejętnie buduje sytuację podglądania prywatnego życia Friedmanów, zacierając granice między widzami a aktorami.

Wielkim atutem przedstawienia jest znakomita gra aktorów, grają blisko, na wyciągnięcie ręki bez bezpiecznej rampy scenicznej, bezbronni. Widać wtedy i słychać każdy fałsz, którego tu nie ma - jest sama prawda sceniczna.

Davida gra (Patryk Palusiński), Setha (Jakub Klimaszewski), Jessego - Piotr Franasowicz - wybitnie utalentowany młody aktor. Nieruchoma twarz, wielkie wyraziste oczy, potrafi wyrazić wiele jednym spojrzeniem. Ponadto Małgorzata Kochan jako żona - (ciekawa rola) oraz Jagoda Pietruszkówna, która wcieliła się w sędzinę i adwokatkę.

Scenografię zaprojektowała Barbara Ferlak, a kostiumy Ewa Mroczkowska. Realizatorzy spektaklu nie przesądzają o winie albo niewinności oskarżonych - tę ocenę zostawiają nam, widzom.

Popularne

Obrazek
24.10.2011

JACEK STRAMA - JUBILEUSZ Z ZASKOCZENIA

Utrzymanie czegoś takiego w tajemnicy dobrze świadczy o zespole – mówił wzruszony i zaskoczony niespodzianką Jacek Strama, gdy nieco ochłonął po życzeniach i gratulacjach. Zespół Teatru Ludowego wraz ze znakomitymi gośćmi urządził dyrektorowi fetę z okazji 40-lecia pracy artystycznej.

Zobacz więcej
Obrazek
17.10.2011

GĄSKA NA BARBÓRKĘ I SYLWESTRA

Gąska na Barbórkę i Sylwestra „Gąska”Nikołaja Kolady w reżyserii Tomasza Obary wraca na scenę Teatru Ludowego w grudniu. Najpierw będzie grana przez TRZY dni z rzędu (1-3 grudnia), a następnie w samego Sylwestra. Zapraszamy na osiemdziesiąt minut wzruszeń i śmiechu - bez przerwy.

Zobacz więcej
Obrazek
17.10.2011

MĘŻCZYŹNI AMBASADORAMI

Organizatorzy występu Teatru Ludowego ze spektaklem "Wszystko o mężczyznach" w reżyserii Tomasza Obary (Toronto, 2 października) z entuzjazmem potwierdzają sukces naszego widowiska i zapraszają do dalszej współpracy.

Zobacz więcej