Aktualności

Zobacz wszystkie aktualności
18.02.2016

Tartuffe Don Juanem?

Tartuffe przemieniony w Don Juana potrafi z pewnością żyć lżej. Bez dusznej obłudy i bez nadziei na szczęście, którego nie ma.

Mizantrop, Tartuffe, Skąpiec, Don Juan. Cztery wyraziste sylwetki, typy, osobowości ludzkie, niezależne od życia zbiorowego w historii i polityce.

Te postaci będą funkcjonować nieśmiertelnie. Póki istnieje teatr, czyli świat naszych doświadczeń, złudzeń czy wyobrażeń. Podebrane z otoczenia albo genialnie wymyślone pod imionami scenicznymi będą żyć dłużej i dosłowniej niż imię-tytuł władcy, od którego łaski-niełaski Molier był doraźnie zależny.

Jednak polityka zdarza się u Moliera śladowo, właściwie tylko w „Tartuffe”. Orgon przechowywał jakieś niepoprawne papiery swojego przyjaciela i teraz Tartuffe, któremu Orgon je powierzył, może tę sprawę wykorzystać przeciw Orgonowi.

Gdyby poszczególnych komedii nie dzieliła rozstrzygająca kurtyna, każda z tych czterech głównych molierowskich postaci mogłaby się po jakimś czasie w którąś z pozostałych przekształcić. Jakby byli ze  sobą skuzynowani członkowie tej jedynej towarzyskiej rodziny, którą stworzył Molier.

Nawet Don Juan, tak inny od pozostałych, gdyby w samą porę się opamiętał i nie drażnił niebios do tej najostateczniejszej chwili, mógłby stać się Tartuffem. Sam przecież z powodzeniem próbował już obłudy, aby się przekonać (trochę jednak tym zgorszony, choć cynizmu Don Juanowi nigdy nie zabraknie), że dopiero hipokryzja zapewnia bezkarność i pomaga zyskać ludzkie poważanie. Zresztą przeszłość Tartuffe’a jest tajemnicza: być może, tak twierdzi Orgon, należał Tartuffe do jakiegoś znakomitego rodu, któremu się nie powiodło. Czyli nie wykluczone, że Tartuffe był już kimś w rodzaju Don Juana. Niech o tym świadczy choćby jego uwodzicielski popis w rozmowach z Elmirą.

To znaczy Don Juan – Tartuffem? Tak, i mógłby mieć nadzieję, że w ten sposób uniknie boskiej kary za swoje przestępstwa: Tartuffe’owi grozi na razie tylko więzienie. A gdyby Tartuffe – Don Juanem? Po wyjściu z więzienia, po odzyskaniu majątków, które, według Orgona Tartuffe niegdyś posiadał? A czemuż by nie? Tartuffe-Don Juan, który nie musi udawać, zresztą miał tego udawania już dosyć. I nie będzie dalej walczyć o miłość Elmiry, która wybrała Orgona, a Tartuffe’a zdradziecko sprowokowała. Tartuffe przemieniony w Don Juana potrafi z pewnością żyć lżej. Bez dusznej obłudy i bez nadziei na szczęście, którego nie ma. I  rozsmakuje się Tartuffe w orzeźwiającej, amoralnej wolności Don Juana. Tartuffe i Don Juan są naprawdę sobie bliscy.

Ale przesłanie „Tartuffe’a” wydaje się o wiele ciekawsze, może dotyczyć nie tylko roli Kościoła w życiu społecznym. Bo Kościół nie ma przecież (nigdy nie miał) monopolu na fałsz i hipokryzję. Te przykre dolegliwości są aspektem życia w demokracji. Władza absolutna, dyktatura, potrzebuje tych dwuznaczności o wiele mniej.

Kłopoty sprawiamy sobie i otoczeniu właśnie jako prywatni, codzienni skąpcy, mizantropi, świętoszki, niekiedy donżuani. I to właściwie niezależnie (na tym właśnie polega wieczna aktualność Moliera) od lepszych czy gorszych procesów historycznych. Gdy pomysły, kaprysy, humory rządzących (rządzących to już brzmi lepiej niż panujących) nie będą decydowały o ludzkim życiu i śmierci. I, co już mniej pewne, nie będą tego życia nadmiernie utrudniać czy obrzydzać. Poza tym niech wolno będzie, do nieustalonych dokładnie, może to i dobrze, granic, dla zdrowia, śmiać się czujnie z własnych przywódców. Czasem, z wielką przesadą i kontrolowaną hipokryzją, mieniących się społecznymi sługami. Gdy popełniają gafy, nałogowo kłamią, a społeczeństwem, które ich wybrało, interesują się tak szczerze, raz na cztery lata, z okazji wyborów.

Tomasz Łubieński

 

Popularne

Obrazek
23.11.2011

ZAKŁADNICY NIE SWOJEJ HISTORII

My cały czas jesteśmy zakładnikami nie swojej historii, lecz historii naszych rodziców, którzy coś tam pamiętają, jakąś WIELKĄ PRAWDĘ lat osiemdziesiątych, siedemdziesiątych. A mi, nam, pokoleniu wychowanym po ’89 odmawia się prawa do tej historii - mówi Małgorzata Głuchowska, reżyserka spektaklu „Jak nie teraz, to kiedy, jak nie my, to kto?” wystawianego w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego - „Boska Komedia”.

Zobacz więcej
Obrazek
17.11.2011

JAK NIE TERAZ TO KIEDY JAK NIE MY TO KTO? PREMIERA 9 GRUDNIA - SCENA STOLARNIA

Najnowszą historię polski postanowiono zmieścić na pokładzie okrętu – ograniczając tym samym przestrzeń scenicznej gry, wprowadzając twarde reguły morskiego kodeksu. W ten hermetyczny świat wkracza Lamia – współczesna dziewczyna, która postanawia stworzyć prywatną narrację historyczną, odnajdując i nazywając tym samym swoje miejsce w historii...

Zobacz więcej
Obrazek
16.11.2011

POLSKO - FRANCUSKI PROJEKT W TEATRZE LUDOWYM

Przedstawienie oparte na wątkach Szekspira i zrealizowane przez polsko-francuski zespół z wykorzystaniem stworzonego na potrzeby spektaklu języka zostało zaprezentowane w poniedziełek (14.10.) na scenie Teatru Ludowego

Zobacz więcej