PRZEDE WSZYSTKIM ZDROWIA!
Uniwersalność postaci i sytuacji sprawiła, że łatwo było wczuć się w akcję spektaklu. Choć twórczynie i twórcy przedstawienia kpią sobie z wielu tradycyjnych zachowań, swoich bohaterów traktują z czułością, nie wchodząc na poziom prostego szyderstwa. Merry Crisis to historia “nasza” i w pewien sposób swojska, a jednocześnie dobrze rezonująca z wrażliwością młodego widza. Zapraszamy na blog Festiwalowy.
Święta z rodziną bywają męczące. To czas budzenia się wszystkich traum, żalów i nieporozumień, które w wigilijnym settingu nabrzmiewają do granic wytrzymałości i kończą się często gwałtownych spięciem bądź ledwo skrywaną urazą. Do tego dochodzi niezręczne składanie życzeń, wypytywanie o życie miłosne, niedojedzone gary bigosu... Sztuka Merry Crisis, stworzona przez studentki i studentów AST pod kierownictwem reżyserskim Weroniki Kowalskiej, przenosi te swojskie świąteczne realia na scenę. Publiczność staje się świadkami kolacji wigilijnej typowej polskiej rodziny, która większość swoich problemów woli przemilczeć. Lub w tym wypadku – prześpiewać. \
Merry Crisis. Polska opowieść wigilijna to spektakl muzyczny, który powstał w ramach egzaminu z piosenki aktorskiej na AST. Akcja poprzetykana jest więc (głównie) solowymi utworami muzycznymi, które stanowią szkielet dramaturgiczny przedstawienia. Choć Merry Crisis uderza w poważne tony, na tym spektaklu masz przede wszystkim dobrze się bawić. Postaci regularnie burzą czwartą ścianę, wchodzą w meta-narrację i ironizują gdzie popadnie. Nie zabraknie jednak świątecznego ciepełka, którego przecież wszyscy tak bardzo potrzebujemy przy rozgryzaniu rodzinnych traum.
Scenografia ogranicza się do stołu wigilijnego, kanapy oraz pianina, przy którym bohaterowie wykonują swoje popisowe numery. Rodzina sportretowana w spektaklu jest zwyczajna, na wskroś polska (osobne miejsce przy stole wigilijnym zajmuje zdjęcie Jana Pawła II) i tylko trochę dysfunkcyjna. Z początku wydaje się, że postaci dramatu nie wychodzą poza utarte klisze – Matka, która nic tylko gotuje (jedyna znana jej jednostka miary to “gar”, jak twierdzi Córka), ledwo obecny Ojciec, Babcia pogrążona myślami gdzieś w “starych dobrych czasach”, Wujek, którego wolisz nie pytać o poglądy polityczne... Jednak wraz z rozwojem spektaklu domownicy nabierają głębi. Dzieje się tak głównie za sprawą warstwy muzycznej przedstawienia – każdy z członków rodziny ma do zaśpiewania swoją piosenkę, która nadaje ich postaciom spersonalizowany (choć nie zawsze klarowny) kontekst. W spektaklu słyszymy przede wszystkim szeroko pojętą klasykę (choć z różnych gatunków i okresów), którą dorosła część widowni rozpoznaje od razu – Niemen, Soyka, Rojek... pojawia się też Maria Peszek i Fisz Emade Tworzywo. Wszystko to usłyszeć można w nowych, zaskakujących aranżacjach, dopasowanych do osób aktorskich. Postać Matki, która z początku wydaje się dość mało interesująca, dostarcza widowni ujmującą interpretację utworu Pibloktoq Marii Peszek; słowa “Dzieje się ze mną coś niedobrego, śni mi się mięso, śni mi się krew” odsłaniają przed publicznością intymne lęki bohaterki. Inną piosenką Peszek wykorzystaną w spektaklu jest “Nie wiem, czy chcę”, którą śpiewa postać Starszej Córki – mężatki, matki niemowlaka, z kolejnym dzieckiem w drodze. Z widocznym brzuchem ciążowym i wózkiem niemowlęcym obok śpiewa ona smutno: “Kocham Cię najbardziej na świecie, ale nie chcę mieć dzieci. Nie chcę być matką. I co ty na to, nie będziesz tatą”. W kontekście obecnego prawa antyaborcyjnego w Polsce, które odbiera kobietom sprawczość i możliwość decydowania o swojej przyszłości, ta przewrotna scena działa szczególnie poruszająco.
Postacią stojącą niejako w centrum wydarzeń jest Młodsza Siostra Ewa, z którą łatwo jest się utożsamić młodej widowni. Ewa to 29-latka, która w oczach rodziny “jeszcze sobie nie poukładała życia” – nie ma męża ani dzieci, (“No, Ewuniu, kiedy sobie jakiegoś chłopaka znajdziesz?”), nie odniosła jakichś szczególnych sukcesów zawodowych i na dodatek, zamiast sukienek, nosi duże czarne t-shirty i luźne spodnie. Ewa nie czuje się naprawdę widziana przez swoich bliskich. Jej osoba zaburza swojski status quo; to właśnie ona stawia rodzinie diagnozę pod koniec spektaklu: “My w ogóle ze sobą nie rozmawiamy, tylko śpiewamy”. Ona też wykonuje końcową piosenkę “Beksa”, połączoną w wielkim finale z fragmentami kolędy.
Największym zakłóceniem rodzinnego porządku jest jednak przybycie niezapowiedzianych gości. W środku kolacji do drzwi puka syn Wujka Mariana, z którym ten nie miał kontaktu od trzech lat, od momentu, w którym chłopak zrobił swój coming out. Syn, spragniony akceptacji rodziny, przyprowadza na wigilię swojego partnera. Choć na początku atmosfera jest napięta, chłopcy szybko odnajdują się w towarzystwie i dołączają do rodzinnej kolacji.
W spektaklu pojawia się też wątek Gwiazdora i Rudolfa, który stanowi klamrę narracyjną dla historii rodzinnej wigilii. Wstawiony Rudolf prowadzi Gwiazdora z prezentami przez świat i przez przypadek, zamiast do Bejrutu, trafiają oni do Bierunia, gdzie dołączają do reszty bohaterów przy wigilijnym stole. Wątek ten wprowadzać miał elementy komediowe, w moim odczuciu był jednak zupełnie zbędny. Widowni dużo bardziej zależało na kontynuowaniu historii rodziny niż na śledzeniu perypetii tej dwójki. Czuję z kolei niedosyt w kwestii ruchu scenicznego; aktorki i aktorzy wykonują swoje zadania bardzo statycznie. Oczywiście to nie na choreografii Merry Crisis się skupia, ale odrobinę bardziej urozmaicony ruch sceniczny lepiej utrzymałby uwagę widza.
Chociaż Festiwal Otwarcia jest festiwalem młodzieżowym, połowę publiczności na pokazie Merry Crisis stanowili widzowie dorośli. I młodzi jednak, i starsi bardzo dobrze się na nim bawili. Uniwersalność postaci i sytuacji sprawiła, że łatwo było wczuć się w akcję spektaklu. Choć twórczynie i twórcy przedstawienia kpią sobie z wielu tradycyjnych zachowań, swoich bohaterów traktują z czułością, nie wchodząc na poziom prostego szyderstwa. Merry Crisis to historia “nasza” i w pewien sposób swojska, a jednocześnie dobrze rezonująca z wrażliwością młodego widza.
____________
#festiwalotwarcia
Merry Crisis. Polska opowieść wigilijna.
Scenariusz i reżyseria: Weronika Kowalska
Obsada: Karol Grzyk, Julia Jasińska, Michał Kamiński, Joanna Karcz, Anna Krok, Michał Królikowski, Konrad Kucharczyk, Zuzanna Michalczuk, Charles Rabenda, Liliana Sajnok, Wojciech Siwek, Katarzyna Żbel, Oleg Sznicar
Zuzanna Piekarska – studentka teatrologii UJ, stażystka w gazecie teatralnej Didaskalia, absolwentka University of Aberdeen.
red Anna Ryś