GABRIELA I MONIKA MUSKAŁA "GRZEBIĄ" W NOWEJ HUCIE.
Od początku miałyśmy pomysł na główną postać, którą archeolodzy wykopują z piasku. To ktoś, kto stracił pamięć, nie wie jak ma na imię i jak się tutaj znalazł - ma tylko na płaszczu litery "WIL"
"Od początku miałyśmy pomysł na główną postać, którą archeolodzy wykopują z piasku. To ktoś, kto stracił pamięć, nie wie jak ma na imię i jak się tutaj znalazł - ma tylko na płaszczu litery "WIL", stanowiące inicjały imienia. Widz łatwo może się domyśleć, że to Włodzimierz Iljicz Lenin. Jako postać zostaje w spektaklu rozpoznany przez niektóre osoby oraz przez same budynki - bo miejsca "kultowe" Nowej Huty zostają w spektaklu ożywione. Wil - poszukując tożsamości tego miejsca - przypomina sobie kim sam jest i staje się w spektaklu niejako +przewodnikiem+ po Nowej Hucie" - powiedziała Monika Muskała.
"Podkreślałyśmy podczas prób, że to nie jest sam Lenin, ale jego ożywiony pomnik, który stał tu przez lata. To sposób na +podróż w czasie i przestrzeni+ w tej sztuce i na spotkanie z tym miastem - z tą dzielnica, która nigdy do końca nie zrosła się z Krakowem. To rodzi w spektaklu takie sceny, jak spotkanie chłopa, któremu odebrano żyzną ziemię (by na niej wybudować nowohuckie osiedle), z dziewczynką, która jest mieszkanką jednego z bloków na Osiedlu Kolorowym" - powiedziała PAP Gabriela Muskała.
Popularne
WYBRAŃCY BOGÓW UMIERAJĄ MŁODO, LECZ PÓŹNIEJ ŻYJĄ WIECZNIE W ICH TOWARZYSTWIE
Reżyser Piotr Sieklucki z dużym wyczuciem podobierał aktorów do poszczególnych ról, biorąc pod uwagę także ich warunki wokalne. Choć zarówno Mercedes Benz w wykonaniu Anety Wirzinkiewicz (Janis Joplin), jak i gitarowe utwory Ryszarda Starosty (Jimi Hendrix) brzmią koncertowo, to jednak nie ma sobie równych Dominik Rybiałek (Kurt Cobain), kiedy brawurowo wykonuje utwór Rape Me Nirvany. Świetnie sprawdził się również towarzyszący aktorom zespół muzyczny (czyt. więcej)
Zobacz więcejKRAKÓW. PREMIERA WYCHOWANKI W TEATRZE LUDOWYM
„Wychowanka” nie jest ani powszechnie znaną, ani szczególnie często wystawianą późną komedią Aleksandra hr. Fredry. Może trzeba by powiedzieć - komedią serio, jak chciał autor, czy wręcz gorzkim, ironicznym dramatem ludzkim, nie pozbawionym elementów humoru. Ale nie tego ”humoru, który znamy i lubimy u Fredry”. Biorę to ostatnie zdanie w nawias, jako że brzmi jak slogan lub porzekadło stare, wyświechtane i zużyte, wypowiadane niezliczoną ilość razy przez profesorów, nauczycieli, znawców, a nawet ignorantów, którzy „liznęli” Fredrę przez jego „Zemstę”, czy „Śluby panieńskie”.
Zobacz więcejWEEKEND W TEATRZE
W nadchodzący weekend zapraszamy na cztery różne spektakle grane na trzech różnych scenach. 11 kwietnia- Scena Stolarnia - recital Jana Nosala, 10, 11, 12 - Duża Scena - Hotel Westminster, 10, 11 - Scena Pod Ratuszem - Wszystko o kobietach, 12 - Zwierzenia pornogwiazdy.
Zobacz więcej