JAK PRZESTĘPSTWO ŻYJE W ŚWIADOMOŚCI MEDIALNEJ?
?Sekretne życie Friedmanów? na FNT [VIDEO]
Miał słabość do małych chłopców. Posiadał pornografię dziecięcą. Prowadził przez 4 lata zajęcia komputerowe i molestował na nich dzieci, które nagle zaczęły mówić o swojej krzywdzie. „Sekretne życie Friedmanów” w reżyserii Marcina Wierzchowskiego było podróżą przez przestępstwo, przez uczucia, przez swego rodzaju echo medialne.
Przedostatni spektakl konkursowy pt. „Sekretne życie Friedmanów” w reżyserii Marcina Wierzchowskiego podczas 4. Festiwalu Nowego Teatru w Rzeszowie zobaczyliśmy w piątkowy wieczór dwukrotnie.
Spektakl był niezwykły ze względu na formę, bo rozgrywał się w „podróży” między siedmioma przestrzeniami, którymi były Mała Scena, sala prób, półpiętro, galeria Szajny podzielona na trzy części, szatnia, korytarze.
Aktorzy musieli pozbawić się komfortu dystansu, który daje im, gdy gra się w sposób tradycyjny, czyli scena – widownia. Oni w „Sekretnym życiu…” grali stojąc przy widzu w zasadzie na wyciągnięcie ręki.
Dzięki takiemu zabiegowi publiczność stawała się częścią spektaklu. Mniej lub bardziej świadomie wcielała się role świadków, detektywów, ławy oskarżenia, czy „podglądaczy”, którzy przyglądali się prywatnemu życiu Friedmanów.
Spektakl odbywał się w tych miejscach w teatrze, gdzie aktorzy byli w stanie zagrać lub wygłosić swoją rolę. Aktorka grająca sędzię, która skazała Friedmanów, zanim wprowadziła widzów na salę sądową, potrzebowała jedynie mały skrawek na półpiętrze schodów między gęsto usłanymi widzami, aby wygłosić swoją kwestię.
Ci, którzy zagrali Jesse’go i Arnolda Friedmanów ulokowali się na więziennych pryczach tuż obok drzwi wejściowych. Widzowie tę scenę oglądali za barierek schodów. Publiczność miała okazję również usiąść na kanapie w salonie u Friedmanów i na krześle w ich kuchni.
Podczas „podróży” byliśmy też na komisariacie i w pomieszczaniu, gdzie Arnold Friedman prowadził TE zajęcia komputerowe, które doprowadziły do oskarżeń za pedofilię jego i jego syna.
– Punktem wyjścia do spektaklu był film Andrew Jarecki, który na początku 2003 roku zrealizował dokument pt. „Capturing the Friedmans” – mówi w rozmowie z Rzeszów News Marcin Wierzchowski, reżyser „Sekretnego życia Friedmanów”.
– Tego rodzaju skandal, którego doświadczają Friedmanowie, staje się silnie istniejącą rzeczywistością medialną. Śledzimy newsy na temat kogoś pozostając w dystansie, a osoba, która jest podmiotem tego wydarzenia, odczuwa je jako inwazję na swoją prywatność – dodaje.
Co ciekawe, w spektaklu Wierzchowskiego, pomimo, iż wiemy, że obaj Friedmanowie poszli za kratki, to jednak nie dostajemy ostatecznego potwierdzenia, czy dowody, które świadczyły przeciwko nim są wystarczające.
Tą ostateczną ocenę zaburza raz dziennikarka, która po latach wróciła do sprawy, to nowy adwokat Jasse’go, którzy podsuwają obrazy i treści takie, które świadczą na korzyść mężczyzn.
Pod koniec spektaklu jest również odczytany list ofiar Friedmanów, którzy piszą, że to, co ich spotkało było dla nich prawdziwą tragedią, a co za tym idzie, komisja filmowa nie powinna nagradzać i wyróżniać filmu dokumentalnego w reżyserii Andrew Jareckiego (jeden z aktorów wciela się w Jareckiego i prowadzi widzów przez wszystkie pomieszczenia, w których odbywa się akcja spektaklu).
W sobotę w przedostatni dzień 4. Festiwalu Nowego Teatru na Dużej Scenie „Siemaszki” wystawiona zostanie sztuka „Chłopi”, na podstawie powieści Władysława Reymonta w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego. Spektakl rozpocznie się o godzinie 19:00.
Festiwalowi patronuje Rzeszów News.
Popularne
PYZA NA POLSKICH DRÓŻKACH - NIEDZIELNE POPOŁUDNIE DLA RODZIN - 10 KWIETNIA O GODZ. 16.00
Nie zapomnijcie tylko wziąć dzieci (jeśli jesteście rodzicami), dajcie szansę na zabawę rodzicom (jeśli jesteście dziećmi) - nasz magiczny teatralny wehikuł wszystkich pomieści.
Zobacz więcejO BRACIACH PRESNIAKOW I UDAJĄC OFIARĘ SŁÓW KILKA
Udając ofiarę to czarna komedia i kryminał w jednym. Jednak autorzy nie próbują dociekać kto zabił i dlaczego, ale zadają pytanie, co stało się ze światem w którym te wszystkie zbrodnie się wydarzyły.
Zobacz więcejOLEANNA. Z NOTATNIKA REŻYSERA
O wyborze tekstu scenicznego często decyduje przypadek. Tak było z „Oleanną” Davida Mameta. Przypadkowo obejrzałem film w jego reżyserii z udziałem W. H. Macy i Debry Eisenstadt. Film widziałem kilka lat temu… Dokładnie kiedy, nie pamiętam, za to dobrze pamiętam wrażenie, jakie na mnie zrobił. Wrażenie, co najmniej dziwne…. Nie spodobała mi się wtedy gra aktorów, jakby bez wyrazu, bez emocji, uczucia.
Zobacz więcej