OGŁOSZENIA W GAZETKACH PARAFIALNYCH NIE DLA CUDZOŁOŻNIKÓW. RECENZJA SPEKTAKLU „AKT RÓWNOLEGŁY”
Nowa recenzja spektaklu. Portal Kulturatka, recenzentka Anna Joanna Brzezińska.
„Akt równoległy” to sztuka, która gości już ponad trzy lata na scenie Teatru Ludowego, a mimo to cieszy się ogromnym zainteresowaniem publiczności, która bawi się wybornie w trakcie tego przedstawienia i nagradza aktorów owacjami na stojąco. Tadeusz Łomnicki pokazuje krakowskim widzom, że dobre komedie można nie tylko zobaczyć na deskach Bagateli, ale również w Nowej Hucie.
„Akt równoległy” to farsa oparta na małżeńskiej komedii omyłek i nagłych zwrotach akcji brytyjskiego dramatopisarza Dereka Benfielda, po którą chętnie sięgają reżyserzy z całego świata. W teorii malutki hotelik na obrzeżach miasta, który reklamuje się w parafialnej gazetce wydaje się być idealnym miejscem na skok w bok. Tu nikt nikogo nie przyłapie na gorącym uczynku, a szansa, że spotka się kogoś znajomego jest równa zeru. Trzeba tylko znaleźć odpowiedni moment, aby wyrwać się z domu nie wzbudzając podejrzeń drugiej połówki i wszystko powinno się potoczyć jak w najgorętszych snach: namiętny seks, schłodzony szampan i deska najlepszych serów. Plan jest genialny. Sprawa może jednak przybrać zupełnie inny obrót, jeśli na identyczny pomysł wpadnie w tym samym czasie więcej niż jedna para spragnionych siebie kochanków, a standard hotelu rozmija się z oczekiwaniami nawet niewybrednych gości. Ponadto pracownik obsługi hotelowej, który jest wścibski, a jednocześnie mocno gapowaty, może zwiastować pojawienie się kłopotów. Ale czyż można mu się dziwić? W końcu nie co dzień w hotelu melduje się dwóch panów Smith, którzy niecierpliwie oczekują na swoje partnerki planując słodkie tête-á-tête.
Scenografia, którą wykreowała Ewa Mroczkowska sprawia, że od momentu wejścia na widownię czuje się atmosferę prowincjonalnego hotelu, rzadko odwiedzanego przez gości i mającego lata świetności już dawno za sobą. Na najdalszym planie widoczne są obrotowe drzwi, które prowadzą do ciągnącego się przez całą scenę hotelowego holu. Po obu stronach sceny stworzono piętro, na które wchodzi się po schodach. Na poziomie tym znajdują się dwa pokoje, których nazwy: malinowy i niebieski nie pozostawiają wątpliwości co do ich wystroju. Na pierwszym planie po prawej stronie, widoczna jest niewielka pusta recepcja, za którą znajduje się zaplecze, zaś po lewej stronie został ulokowany kiepsko wyposażony bar hotelowy, który oddzielony jest barowymi drzwiami od restauracji.
Intryga jak na farsę przystało nie jest zbyt skomplikowana. Nie trzeba być mistrzem dedukcji, żeby domyślić się, że czwórkę gości hotelowych łączy znacznie więcej niż wspólne nazwisko. Jednak, aby nie popsuć Państwu zabawy, nie zdradzę jaką rolę odegra w tych pozamałżeńskich perypetiach portier Ferris oraz czy mimo napotkanych problemów parom uda się wylądować w łóżkach. Mogę jedynie zapewnić, że sztuka jest pełna zabawnych sytuacji, niezwykłych zwrotów akcji, gagów oraz dowcipów językowych.
Należy podkreślić, że zrobienie dobrej farsy nie jest łatwe dla reżysera, gdyż podlega ona natychmiastowej recenzji widzów. Na scenie powinno być śmiesznie, a na widowni powinny wybuchać salwy śmiechu. Jeśli jest cisza na sali, to znaczy, że nie udało się reżyserowi zrealizować założonego celu. W farsie nie można pozwolić sobie na żadną dłużyznę, nie obroni się również żaden skrót. Przedstawienie Tadeusza Łomnickiego ani razu nie gubi rytmu, a pomysł z wykorzystaniem efektu zwolnionego tempa w najważniejszych momentach spektaklu sprawia, że publiczność bawi się znakomicie, co i rusz wybuchając niepohamowanym śmiechem.
O sukcesie tego spektaklu decyduje również świetne dobranie zespołu aktorskiego przez reżysera. Prym wiedzie tu Piotr Pilitowski w roli Ferrisa. Pozostanie chyba jego słodką tajemnicą, jak on w tych wszystkich intrygach się nie pogubił i nadążył za licznymi zwrotami akcji. Seksowna i zmysłowa oraz znakomita w odgrywaniu swej roli Anna Pijanowska z pewnością rozpaliła zmysły niejednego mężczyzny na widowni. Wspaniałym kunsztem aktorskim popisał się również Maciej Namysło w roli bardziej hojnego Pana Smitha.
„Akt równoległy” to dwie godziny niewymuszonego śmiechu. Jeśli prawdą jest stwierdzenie, że kluczem do rozśmieszenia ludzi jest przede wszystkim poczucie humoru, to Tadeusz Łomnicki udowadnia tą sztuką, że mu go nie brakuje. Gorąco polecam wybór tego spektaklu – z pewnością spędzą Państwo uroczy wieczór w teatrze zapominając o troskach dnia codziennego.
Autor recenzji: Anna Joanna Brzezińska KULTURATKA
Popularne
NOC TEATRÓW - DZIAŁO SIĘ - ZOBACZ ZDJĘCIA
Informacje i nasze propozycje
Zobacz więcejUDAJĄC OFIARĘ
Wala – główna postać dramatu „Udając ofiarę” który wciąż nie może wydorośleć i zamiast żyć naprawdę, kryje swoją tożsamość odgrywając w policyjnych rekonstrukcjach ofiary zbrodni
Zobacz więcejZmarła Krystyna Skuszanka! Współtwórca i pierwszy dyrektor naszego Teatru!
Wczoraj w Warszawie zmarła Krystyna Skuszanka (ur. 24 lipca 1924 w Kielcach), reżyser, dyrektor teatrów. W latach 1945-46 uczęszczała do Studia Starego Teatru w Krakowie. W roku 1949 ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Poznańskim, a w 1952 uzyskała dyplom reżyserski warszawskiej PWST. W tymże roku debiutowała jako reżyser „Sztormem” Władimira Billa-Białocerkowskiego w Państwowym Teatrze Ziemi Opolskiej, gdzie niebawem została kierownikiem artystycznym. Po trzech sezonach, w 1955 roku, została powołana na stanowisko dyrektora i kierownika artystycznego powstającego w Nowej Hucie Teatru Ludowego, który współtworzyła wraz z mężem, Jerzym Krasowskim. Kierowała nim przez osiem pierwszych lat. W ciągu kilku lat swej działalności, podniosła Teatr Ludowy do rangi jednej z najwybitniejszych i najbardziej interesujących scen dramatycznych w Polsce o wyraźnym obliczu filozoficzno- ideowym. Prowadzili nasz Teatr do 1963 roku, po czym oboje przenieśli się do Teatru Polskiego w Warszawie. Następnie, w latach 1965-71, była dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu, a w roku 1972 powróciła do Krakowa, gdzie objęła dyrekcję Teatru im. J. Słowackiego. Wykładała także w krakowskiej PWST. W latach 1983-90, również z Krasowskim, objęła Teatr Narodowy w Warszawie, w którym była kierownikiem artystycznym, a także reżyserowała. Do ważniejszych prac reżyserskich Skuszanki należą: „Balladyna” Juliusza Słowackiego – 1956, „Burza” Williama Szekspira – 1959, „Dziady” Adama Mickiewicza – 1962, „Lilla Weneda” Juliusza Słowackiego – 1973, „Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego – 1978.
Zobacz więcej