Aktualności

Zobacz wszystkie aktualności
22.06.2020

PIERWSZA RECENZJA "SOLARIS"

„Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi". – pisze Stanisław Lem w swojej najpopularniejszej powieści – „Solaris".

22.06.2020 
Dziennik Teatralny Kraków
Paulina Zięciak  

 
TU SIĘ DIZEJĄ DZIWNE RZECZY
 
 
W krakowskim Teatrze Ludowym spotykamy się z współczesną wizją świata wykreowanego przez pisarza w 1961 roku. Reżyser Marcin Wierzchowski pokazuje nam, że nie tylko spotkanie z innymi światami czy innymi cywilizacjami jest trudne, ale najtrudniejsza jest konfrontacja z samym sobą: z własnym „ja", z własnymi problemami, a w szczególności z własną przeszłością.

W 1941 roku na rynku wydawniczym pojawił się pierwszy komiks z Wonder Woman, którego autorem był jeden ze współtwórców wariografu – William Moulton Marston. Superbohaterka, stworzona na wzór Supermana i opisanych w mitologii greckiej Amazonek, została wyposażona w lasso – narzędzie pozwalające na uzyskanie prawdy od skrępowanego nim wroga.

Spektakl „Solaris" w reżyserii Wierzchowskiego rozpoczyna scena przesłuchania z użyciem wariografu, podczas którego Andre Berton (Piotr Pilitowski) opowiada Krisowi Kelvinowi (Piotr Franasowicz) o lassie prawdy należącym do bohaterki komiksów DC. Dużą popularnością wśród wielbicieli uniwersum cieszyła się historia, w której superbohaterka sama oplotła się słynnym akcesorium. Czego się o sobie dowiedziała? Jaką prawdę poznała?

W pewnym sensie „Solaris" prezentowany na deskach Teatru Ludowego próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie: czym jest prawda? A przynajmniej skłania do jego postawienia. Bo tak jak bez odpowiedzi pozostaje pytanie Bertona o lasso prawdy znajdujące się w rękach Wonder Woman, tak my-widzowie wychodzimy z teatru bez jednoznacznych odpowiedzi, a nawet z jeszcze większą ilością dylematów.

Trzej naukowcy obecni na planecie konfrontują się ze swoją przeszłością, słabościami, a także tym, co już się wydarzyło. Bernard Sartorius (Jan Nosal) spotyka swoją żonę (Małgorzata Kochan) oraz córkę (Roksana Lewak). Alex Snaut (Maja Pankiewicz) widzi matkę (Katarzyna Tlałka). Natomiast do Krisa powraca Harey (Anna Pijanowska) – była dziewczyna.

Wszyscy bohaterowie stacjonujący na Solaris żyją, (a może lepiej powiedzieć – funkcjonują) na granicy obłędu. Sami nie wiedzą, co jest jawą, a co snem, co rzeczywistością, a co fikcją. Nawiedzają ich bliscy, którzy dawno odeszli. Gościom-tworom można zbadać krew, dotknąć ich, a nawet poczuć ich zapach – istnieją namacalne dowody na realną obecność przybyszów. Do końca nie wiadomo, na ile te jeszcze niepoznane jednostki są świadome swojej (lub swojego pierwowzoru) przeszłości ani czy mają świadomość tego, kim są (lub kogo imitują). Przeszłość przeplata się z teraźniejszością tak mocno, że nie pozwala Sartoriusowi, Snautowi i Kelvinowi iść do przodu. Prawdopodobnie dlatego żyć dalej nie potrafił Gibarian.

Spektakl kładzie akcenty w innych miejscach niż powieść Lema oraz popularny film z George'em Clooney'em z 2002 roku. Przedstawienie w bardzo mocny sposób odnosi się do współczesności oraz przywołuje wydarzenia z historii XX wieku. Choć wyeksponowany został wątek miłosny Krisa i Harey, to w równym stopniu co relacje pozostałych naukowców ze swoimi rodzinami. Przede wszystkim obserwujemy oddziaływanie gości na trzech bohaterów oraz ich zmagania emocjonalne i psychiczne wywołane tą konfrontacją. Relacje bohaterów są mocno naznaczone traumą, bólem, stratą, a nawet zbrodnią i samobójstwem. Można się więc zastanawiać czy są to spotkania mające przynieść ulgę, czy rozgrzeszenie? A może wręcz przeciwnie – ma być to kara za popełnione czyny?

Punktem kulminacyjnym jest kłótnia Krisa, który ponownie zauroczony byłą dziewczyną pragnie stworzyć z nią coś nowego, ze Snaut, która dąży do przeprowadzenia badań nad nieznaną materią. Świetny monolog Mai Pankiewicz stawia nie tylko przed Krisem, ale również przed widzami, szereg pytań na temat sensu ludzkiej egzystencji. Nie da się również zapomnieć jednej z ostatnich scen spektaklu, w której bohaterowie zasiadający przy wspólnym stole wysłuchują rozważań Bertona (w tym fragmencie poruszający Piotr Pilitowski).

Nie może także ujść uwadze scenografia (Anna Maria Kaczmarska) i aranżacja przestrzeni scenicznej. Spektakl odbywa się w niezwykle kameralnych warunkach – wszyscy widzowie zasiadają na scenie, otaczając grających aktorów. Bliski kontakt odzwierciedla przede wszystkim intymną atmosferę zbudowaną w powieści i pozwala na dogłębne wniknięcie w miejsce akcji. Ciekawie również posłużono się rekwizytami – szafami, które płynnie wędrują po scenie i stają się tym, co aktorom w danym momencie jest niezbędne. Całość dopełniają projekcje wideo (Tomasz Wolski).

 

 

 

fot.Klaudyna Schubert

Popularne

Obrazek
24.06.2015

Jubileusz spektaklu MÓJ BOSKI ROZWÓD 26 czerwca

Czy wiecie że nasz ANGELA KENNEDY LIPSKY rozwodzi się już od 10 lat ?? 26 czerwca na Scenie Pod Ratuszem jubileuszowy spektakl MÓJ BOSKI ROZWÓD!! W roli Angeli niezmiennie znakomita KRYSTYNA PODLESKA. Zapraszamy

Zobacz więcej
Obrazek
24.06.2015

Wyniki CASTINGU - Kartoteka

Od paru tygodni trwały przygotowania do castingu na role młodzieżowe w spektaklu KARTOTEKA Tadeusza Różewicza. Poniżej parę słów od prowadzących projekt.

Zobacz więcej