SALTO W TYŁ, TEATR LUDOWY I OTA PAVEL CZYLI MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ
Nowa recenzja od czechypopolsku.pl
"(...) przedstawienie Teatru Ludowego ze swoją symboliką masowych znaczeń i odniesień to historia pędząca pełną parą. Eva Bosáková, jej tytułowe salto w tył, Emil Zátopek, Rudolf Kučera i jego Dukla Praga, to ostatecznie nie mniej niż bezmyślnie tłuczone daty do głów współczesnych żaków. Nie moglibyśmy tak jednego z drugim zaprowadzić do Ludowego ? W głowach zostałby większy pożytek niż po nudnym szkolnym kantorze.
Wracajmy jednak do samego Rašky, skacze, biega, dźwiga, czasem płacze z wojskowej przymusowej pryczy, przełyka Innsbruck, słowem nic z prozy Pavla nie umyka Maćko Prusakowi. Aktorzy grają tych których mają, są tam gdzie się historycznie coś dzieje, a przy tym Ota Pavel ich scenicznie ewidentnie bawi. Jest jeszcze czeski satyryczny sznyt, te wszystkie norweskie sweterki, chwile, gdy Raška w znany sobie tylko sposób komunikuje się po norwesku, król Olaf odwiedzający pobliski kibelek, tudzież jodłujący burmistrz Innsbrucka.
Kiedy szedłem na Salto w Tył w Teatrze Ludowym, konstruowałem sobie te feerie kolorów prozy Pavla wyłożone na teatralnych deskach, bałem się efektu, rozłożenia akcentów, zupełnie niepotrzebnie. Każdy widzi i odczytuje prozę inaczej, tu wyszło w pobliżu tego, co myślę sam. Salto w tył to historia z najpiękniejszym z czechosłowackich powojennych pięknoduchów w tle, gdzie kartony przydziałowej czekolady, szalona ciotka, wysiłek i jesionowe narty nie mogą przeoczyć happy endu. Happy endem niech skończy się też ”czeski wątek” w działalności Teatru Ludowego w Krakowie, jest Salto w tył, jest współpraca z czeskim reżyserem Tomášem Svobodą, niech będzie być może kiedyś proza Hrabala, Čapka, czy nawet Dejvické Divadlo, które rękoma Petra Zelenky przeniosło kiedyś Braci Karamazow w nowohucką scenerię. Powodzenia i nie przestawajcie marzyć „Ludowcy”."
Pełna recenzja dostępna pa blogu :
Popularne
BALLADA O NOWEJ HUCIE - PROLOG
Świat z przeszłości i teraźniejszość płynnie się przenikają. Te dwie rzeczywistości nie funkcjonują oddzielnie, ale mają na siebie wpływ. Każdy mógł być przecież każdym z przeszłości. To przecież to samo miasto.
Zobacz więcejSEX, PROCHY...- WIELKI POWRÓT
„W tej sztuce piszę o rzeczach, których nie potrafię zrozumieć. To publiczna medytacja nad wewnętrznymi konfliktami mojego życia. Próbuję (…) pokazać światu wszystkie swoje obrzydliwe strony, niczego nie ukrywając.” – wyznaje Bogosian.
Zobacz więcejBARAŃCZAK WE WSPOMNIENIACH JERZEGO FEDOROWICZA
W maju 1990 roku zaproponowałem Jurkowi Stuhrowi wystawienie "Poskromienia złośnicy" w Teatrze Ludowym. Postawił warunek, że przystąpi do pracy, jeżeli będzie miał nowe tłumaczenia i to najlepiej Stanisława Barańczaka. Wiedziałem, że w czerwcu 1990 roku Barańczak odwiedzi Kraków. "Dopadłem" Staszka na ulicy Gołębiej...
Zobacz więcej