Aktualności

Zobacz wszystkie aktualności
14.01.2019

"SARENKI" TOMASA SVOBODY CZYLI POD RATUSZEM GORĄCO

Najnowsza recenzja od czechypopolsku.pl - "czterech aktorskich samograjów i wyreżyserowana według najlepszych filmowych reguł migracja wątków."

Jaka jest zatem sama fabuła? To taki spacyfikowany slapstick czterech torpedujących motywów, dla których przesada, kuriozum i absurd to chleb powszedni. Dyrygent, mykolog, urzędnik skarbowy i wynalazca, właściwie trudno o lepszą kwintesencję. Pierwszy w wyniku wypadku strzela pingpongami w swoich powiekach, drugi pożera sztućce, trzeci szuka ”służbowego” dojścia do damskich cycków, a czwarty krzyczy, mamo….już wystarczy. Gdy między nich wsadzimy jeszcze kobiety, zaśmieje się i nobliwy starszy pan zgorszony całym przedstawieniem. Nie okłamujmy się, życie klnie jak szewc, po kapuście przychodzą gazy, a zanurzając się w sekrety małżeństw ze stażem, poznamy i wykwity obsceny, tudzież kolejnych pokonywanych barier dobrego smaku. Czesi to wiedzą, Czesi to oglądają, i żaden to w sumie czeski fenomen. I przestańmy cudować, że specyficzny humor, że czeski film, tylko spróbujmy czasem ponaśladować. Przeżyją bezy Kwaśniewskiej, my pewnie też nie uronimy nic ze swojej teatralnej godności.

Do wszystkiego jest jeszcze muzyka, miks tych radiowych numerów, do których tańczymy dopiero po pijaku, bo niby głupio. Są czeskie, są te polskie, wszystkie zawsze na miejscu. I może na koniec interakcja publiczności, jeśli ta dopisze, podbija atmosferę tak, że scena pod ratuszem zdaje się tego móc nie wytrzymać.

I na koniec czterech aktorskich samograjów i wyreżyserowana według najlepszych filmowych reguł migracja wątków. Paweł Kumięga z plastikowym defektem kupuje nas już na otwarcie. Neuroza, histeria, niespełnienie, batuta taktuje za tym strzępkiem nerwów miarowo. Nie ma w tym spokoju, a za to fenomenalne ogranie z intuicyjną rolą wymagającą sporo warsztatu. Obok Patrycja Durska jako dzielnie wspierająca naszego nieszczęśnika altowiolistka Zdenka w szalonym muzyczno-seksualnym fiku-miku.

Potem przychodzi Tadeusz Łomnicki, sceniczny mykolog, równo i metalicznym głosem stopniowo wprowadza nas w swoją historię gigantyzmu. Jowialnie łączy się z infantylnie, wszystko skromnymi środkami i ze świetnym wyczuciem. Potem wpada Piotr Franasowicz, śmiga po scenie, kopuluje, wykrzykuje swoje seksualne obsesje, trochę się boje, czy wytrzyma jeszcze z kilkadziesiąt lat teatralnej kariery. W Tartuffie w twórczym zapale niemal zaliczył wizytę u ortopedy, tu posklejał na sobie gazety, zima idzie, proszę uważać na siebie Panie Piotrze. A potem już tylko Ryszard Starosta, duchem wynalazca. Metaliczny głos, deklamuje przed pozostałą trójką swe pomysły, oni słuchają. A potem już tylko Sarenki i trzeba niestety wracać do domu.

Pełna recenzja dostępna na stronie czechypopolsku.pl

 

Polecamy również inne recenzje:

- Salto w tył Teatru Ludowego czyli wybieramy się do Nowej Huty
- Tartuffe albo Szalbierz Tomáša Svobody w Teatrze Ludowym w Krakowie czyli Molier z czeską parafką

 

Popularne

Obrazek
23.04.2015

TEATR LUDOWY POPIERA AKCJĘ "BEZPIECZNIKI TAURONA: WŁĄCZ DLA DOBRA DZIECKA"

Bezpłatne zajęcia edukacyjne prowadzone przez ekspertów, kreatywne konkursy z nagrodami, ciekawe gadżety i objazdowe miasteczka propagujące wiedzę o zasadach bezpiecznego użytkowania energii – to elementy kampanii "Bezpieczniki TAURONA: Włącz dla dobra dziecka". Adresujemy ją do dzieci, młodzieży a także rodziców i nauczycieli, których zachęcamy do aktywnego włączenia się do programu.

Zobacz więcej
Obrazek
21.04.2015

53 WOJNY - PIERWSZA PRÓBA CZYTANA

Zdjęcia z pierwszej próby czytanej sztuki 53 WOJNY Marii Klotzer na motywach książki Grażyny Jagielskiej "Miłość z Kamienia"

Zobacz więcej
Obrazek
15.04.2015

WYBRAŃCY BOGÓW UMIERAJĄ MŁODO, LECZ PÓŹNIEJ ŻYJĄ WIECZNIE W ICH TOWARZYSTWIE

Reżyser Piotr Sieklucki z dużym wyczuciem podobierał aktorów do poszczególnych ról, biorąc pod uwagę także ich warunki wokalne. Choć zarówno Mercedes Benz w wykonaniu Anety Wirzinkiewicz (Janis Joplin), jak i gitarowe utwory Ryszarda Starosty (Jimi Hendrix) brzmią koncertowo, to jednak nie ma sobie równych Dominik Rybiałek (Kurt Cobain), kiedy brawurowo wykonuje utwór Rape Me Nirvany. Świetnie sprawdził się również towarzyszący aktorom zespół muzyczny (czyt. więcej)

Zobacz więcej