SEKRETNE ŻYCIE FRIEDMANÓW NA OTWARCIE IX WYBRZEŻA SZTUKI
Prawda w gabinecie krzywych luster / wystrzał artystyczny!
Wystrzał artystyczny na otwarcie Wybrzeża Sztuki.
Piotr Wyszomirski
Historia rodziny Friedmanów wydarzyła się naprawdę w latach 80. w Stanach. Tak zwana porządna, by nie rzec wręcz modelowa rodzina: zamożni Żydzi, szanowany w społeczności ojciec (nauczyciel roku), matka, która poświęciła się wychowaniu trzech synów. Nic nie zapowiadało tragedii i koszmaru, który zaczął się odkrywać z każdą rozmową, z każdym dostarczanym przez media faktem, wywiadem, oświadczeniem. Pedofilia, sodomia, przemoc. Po latach powstał film dokumentalny, który próbował ukazać hi
Po obejrzeniu "Sekretnego życia Friedmanów” czuję się jak pyton po połknięciu antylopy. Trawię, com połknął i końca nie widać. Wszystkiego jest tu dużo: wersji, interpretacji, postaci, lokacji. Spektakl zaczyna się przed kurtyną Dużej Sceny absolutnie perwersyjną w kontekście całości sceną pt. "Największy karzeł świata". Potem, m.in.: pokój w mieszkaniu Friedmanów, posterunek policji, areszt, sąd. Scena od zaplecza, Czarna Sala, przedsionek rekwizytorni – wędrujemy korytarzami i schodami, stoimy, siedzimy przy aktorach, dotykamy ich dosłownie, wchodzimy w ich postaci, emocje. Oprowadza nas wielopostaciowy narrator. Opowieść coraz bardziej wciąga, zwroty akcji zaskakują, dobro zatraca się w ogrodzie zła.
Podobno nie ma dobra i zła, jest tylko prawda. A właściwie wiele prawd: oficjalna, skrywana, na użytek, na przekór, zaskakująca, wymuszona, zmanipulowana, zastępcza, do przyjęcia, pozapoznaniowa. U Friedmanów prawda została wrzucona do makabrycznego gabinetu krzywych luster, staje się rozciągliwa, piętrowo zrelatywizowana, wynaturzona. I kiedy już widzimy światło w tunelu, łapczywy niepokój wciąga nas do zajęczej nory niepewności. Czy to wielka manipulacja? Dramat rodzinny, w którym wszyscy są winni? Jak zachować się wobec zła i jego sprawcy, gdy ten jest osobą przez nas kochaną? Czy lojalność rodzinna powinna zawsze stać ponad normami społecznymi? Czy liberalizm etyczny ma granice? Czy w rodzinie można wszystko wybaczyć i zapomnieć? I ciągle być rodziną? Spektakl zostawia nas z wieloma pytaniami, jakby programowo unika odpowiedzi, zaciera tropy, podważa wcześniejsze odkrycia, prowadzi grę z naszymi przyzwyczajeniami i ułatwieniami myślowymi.
Historia Friedmanów mogłaby posłużyć za kanwę wielu scenariuszy. Mogłaby powstać osobna opowieść podobna do historii Andrzeja Samsona. Albo wymierzona przeciwko rodzicom i sprawcy jak "Po co psuć i tak już złą atmosferę”. Albo przeciwko całej społeczności jak "Polowanie” z Madsem Mikkelsenem. Ale Marcin Wierzchowski i Daniel Sołtysiński, autorzy scenariusza, zwielokrotnili i pomnożyli tematy, powstała zwodnicza opowieść szkatułkowa. Otwierając szufladki wyciągamy na światło dzienne thriller, dramat psychologiczny, przypowieść o rodzinie, traktat.
"Sekretne życie Friedmanów” to wreszcie uwiedzenie. Zostajemy zaproszeni do fikcyjnego świata a dzięki prowadzeniu nas przez reżysera stajemy się częścią nowej rzeczywistości. Brzmi jak banał, ale to fakt. Wielki i rzadki kunszt tak zatańczyć z widzami. Dodatkowe skrzydło do tego sukcesu przypina Barbara Natalia Ferlak, autorka scenografii, wykorzystującej w niezwykle kreatywny sposób budynek teatru. Dzięki niej jest to także spektakl… architektoniczny.
Nieopatrzeni w serialach i reklamach aktorzy Teatru Ludowego dali popis naturalności i swobody. Uwiarygadniają historię, powstaje porozumienie, w którym stają się nam tak bliscy, że im także współczujemy a nie jedynie potępiamy. W zespole aktorskim nie ma słabych ogniw, gdybym musiał wybrać jednego reprezentanta załogi, który zasługuje na coroczną, jedyną nagrodę, zdecydowałbym się na Piotra Pilitowskiego. Jego Arnold Friedman, nawet bardzo podobny fizycznie do historycznej postaci, jest przejmujący a zarazem zwyczajny, w ocenie jego postaci potępienie zła walczy ze współczuciem nad losem człowieka nieszczęśliwego, manipulowanego.
Prezentacja Teatru Ludowego z Krakowa to nowe otwarcie tej dotychczas nie najwyżej rangowanej w hierarchii polskiego teatru artystycznego sceny i zarazem ogromna niespodzianka. Po raz ostatni coś podobnego doznałem w przypadku "Aktorów żydowskich". To kolejny dowód na to, że nie ma złych aktorów, są tylko źle obsadzeni i źle prowadzeni. „Sekretne życie Friedmanów”, pierwsze przedstawienie, za które odpowiedzialność ponosi Małgorzata Bogajewska (dyrektorka od 1 września 2016), to także niecodzienny format. To teatr komunikatywny, ale zarazem nierezygnujący z ambicji artystycznych. Podporządkowany przekazowi i stawiający go ponad pychę twórcy, dzięki czemu możemy czuć się zaproszeni do partnerskiego dyskursu a nie tylko do podziwiania fajerwerków wyobraźni. To wreszcie teatr przewrotny, pełen nieoczywistości i świeżości. Czego trzeba więcej?
PS
Pierwsza prezentacja w Teatrze Wybrzeże napotkała niecodzienne problemy w postaci awarii zasilania. Spektakl wznowiono i początkowo grano przy latarkach. Godzinna przerwa wpłynęła oczywiście na rytm całości i wybiła z koncentracji, ale aktorzy zdecydowanie podołali.
Bardzo dobrze opracowana strona spektaklu tutaj
storię taką, jaką była naprawdę. Naprawdę?
Popularne
WŁAŚNIE ZACZĘŁY SIĘ PRÓBY DO NASZEGO NAJNOWSZEGO SPEKTAKLU "AMY. KLUB 27" - PREMIERA 6 MARCA NA DUŻEJ SCENIE
Klub 27 (ang. Forever 27 Club) – w kulturze masowej termin zrzeszający wpływowych muzyków z gatunku rocka, bluesa i R&B, którzy z różnych przyczyn zmarli w wieku 27 lat. Najpopularniejsi artyści swoich czasów, głównie Robert Johnson, Brian Jones, Jimi Hendrix, Janis Joplin, Jim Morrison i Kurt Cobain, zmarli w tym samym wieku, co wywołało przekonanie, że przedwczesna śmierć artystów w wieku 27 lat nie jest zwyczajna. O "klubie" wielokrotnie pisały różne magazyny i czasopisma. Powstało wiele teorii i spekulacji na temat powodów śmierci artystów w tym samym wieku. Charles R. Cross, autor biografii o Jimim Hendrixie i Kurcie Cobainie, napisał: "Liczba muzyków zmarłych w wieku 27 lat jest niezwykła, daje bardzo dużo do myślenia. Pomimo tego, że masa ludzi umiera w różnym wieku, to jest jakaś więź między wszystkimi muzykami zmarłymi w wieku 27 lat".(Wikipedia)
Zobacz więcejTEATR LUDOWY POSZUKUJE OSOBY NA STANOWISKO ASYSTENTKA DYREKTORA/SEKRETARKA
Miejsce pracy: Kraków, os. Teatralne
Zobacz więcej6 GRUDNIA NA DUŻEJ SCENIE ZAPRASZAMY NA SWING!!! - GOŚCINNIE TEATR KOREZ
Swing to seks, swing to emocje, swing to intryga! Swing to nie tylko proste y-y-y ze wszystkimi! Na scenie dwaj przyjaciele: Mirosław Neinert i Dariusz Stach. Do tego żona zawodowa, żona prywatna i nie-żona (Grażyna Bułka, Katarzyna Tlałka, Barbara Lubos). Tekst jednego z lepszych młodych satyryków, Abelarda Gizy. Wszyscy oni mają sporo do pokazania. Sami zobaczycie. „Swingujesz, swingujesz i związek ratujesz!”
Zobacz więcej