Ota Pavel Salto w tył reż. Maćko Prusak

Scena:
Duża Scena
Czas trwania:
1.50h (bez przerwy)
Cena:
normalny: 50 pln , ulgowy: 40 pln

O spektaklu

Na podstawie "Bajki o Raszce i innych reportaży sportowych"
A przecież powszechnie wiadomo, że nawet ci najbardziej głusi na pieśni stadionów, nierzadko dają się zauroczyć relacjom zdawanym przez komentatorów sportowych – „królów" odkrywczej metafory, zaskakującej dygresji i niebanalnej puenty. Niejeden poeta może tylko pomarzyć o takiej nieśmiertelności swoich sentencji, jaką zagwarantowały sobie wyrzucane pod wpływem niezrównanych emocji zdania mające się nijak do ogólnie panujących zasad gramatycznych i niecechujące się przesadną elegancją stylu. Sport jest w stanie zachwycać, a tych których nie zachwyca, wybitny komentator sportowy swoją soczystą narracją jest w stanie przekonać, że jednak zachwyca. Opisy zmagań sportowych, historie o zwycięstwach i biciu rekordów to coś więcej niż tylko czysto techniczne rozważania o możliwościach sprawnie funkcjonującej maszynerii ludzkiego ciała. Pogrążający się w ciemnościach choroby psychicznej pisarz stworzył szereg opowieści o czeskich sportowcach, którzy potrafili zanegować nieznośną rzeczywistość komunistycznej Czechosłowacji i stworzyć sobie alternatywny świat, określony ich pragnieniami i pasją. Czy można reportaże sportowe Oty Pavla czytać jak opowieść o arcyludzkiej potrzebie dania z siebie wszystkiego w walce o własną wolność? Jako opowieść, która nigdy nie przestaje być aktualna? Opowieść, dzięki której nie przestajemy wierzyć w możliwość wolności w każdych warunkach, w jakich przychodzi żyć człowiekowi? Opowieść o wolności, która nie jest patetycznym frazesem, ale samym życiem, które „można przeżyć jak święto”?

premiera 21 kwietnia 2018, Duża Scena
365 premiera Teatru Ludowego

 

 
 
 
5.05.2018
Joanna Targoń
 

Teatr Ludowy: "Salto w tył". Bajka o lataniu

Sportowa baśń Oty Pavla, wyreżyserowana z polotem przez Maćka Prusaka, to spektakl zabawny, ciepły i pełen wdzięku.

Zaczyna się całkiem realistycznie: w obszernym, pustawym i przygnębiająco zapyziałym (te brązy, beże i monotonne wzorki tapet) barze siedzi Ostatni Gość (Kajetan Wolniewicz), zajęty pisaniem. Barman (Maciej Namysło) niechętnie nalewa mu jeszcze jedno piwo, demonstracyjnie wymachując ścierką. Głos narratora opisuje miejsce i to, co się w nim wydarza – dostrzegamy niewielkie przesunięcia, niezgodności.

Coś w słowach jest, a na scenie nie ma. Albo jest trochę inne. Nie będzie więc raczej realizmu. Będzie bajka. Jej bohaterem jest narciarz Jiri Raška (Cezary Kołacz), który nie jest zadowolony z tego, że jego losem jest zjeżdżanie w dół, bo chciałby wzbijać się w powietrze jak albatros i skakać jak pstrąg. Czesi chcieliby mieć olimpijskie medale w narciarstwie, panuje niestety przekonanie, że do tego sportu się nie nadają. Może więc powinni po cichu kupić medal od Norwegów, na przykład za królewski zamek Krivoklát?
 

Fantazja, absurdalny humor, ironia

Rzeczywistość czeskiego sportu lat 60. i 70., którą Ota Pavel doskonale znał (był dziennikarzem sportowym), staje się materiałem opowieści o dążącym do spełnienia swego marzenia chłopaku, spotykającym gadające zwierzęta, fantastyczne postaci, a nawet prawdziwego (norweskiego) króla, który w kożuszku i koronie na czapce chodzi tam, gdzie królowie chodzą piechotą…

Fantazja, absurdalny humor, ironia, cudowne zdarzenia służą tworzeniu świata, który jest realny i baśniowy jednocześnie. Wiecznie niezadowoleni i sztywni działacze sportowi, trener nieudacznik, wojskowi w jednostce, do której trafia Raška, konkurencyjni norwescy zawodnicy – cała ta przygnębiająca rzeczywistość nabiera kolorów dzięki inwencji i językowi Pavla, a na scenie dzięki ruchowi, błyskotliwej i dowcipnej reżyserii i aktorstwu.

O tym, że Maćko Prusak potrafi świetnie uruchamiać aktorów, dobrze wiedzą widzowie spektakli Jana Klaty, w których Prusak dbał o ruch. W jego własnym spektaklu ruch jest czymś naturalnym – aktorzy płynnie i bez wysiłku wchodzą w fizyczną ekspresję z pogranicza tańca i pantomimy.

Przyjemność nie bezrefleksyjna

Ale nie tylko na ruchu polega atrakcyjność „Salta w tył” – ile tu zabawnych i wyrazistych postaci (większość aktorów gra po kilka ról)! Marudny Pająk Szumawski (Wojciech Lato), który postanowił towarzyszyć Rašce w jego podróżach zagranicznych i okazał się poliglotą. Trójka Gawronów (Weronika Kowalska, Paweł Kumięga, Karol Polak) złośliwie komentująca wyczyny Raški, ale w końcu kibicująca mu z pobudek patriotycznych. Uroczo przesadnie mówiący po norwesku mistrz nart Bjorn Virkola (znów Kumięga).

Piosenkarka śpiewająca po czesku przebój Abby, a potem okazująca się królewną (Patrycja Durska). Pani Anicka (Beata Schimscheiner) nakłaniająca Raškę do wytrwałości. Reporterka (też Beata Schimscheiner) sprawozdająca mecz piłkarski, który przeradza się w upiornie śmieszną krwawą bitwę na boisku i trybunach. Weronika Kowalska jako Marlena Dietrich. I jeszcze więcej, a zawsze w punkt.

„Salto w tył” można nazwać spektaklem przyjemnym, ale nie jest to przyjemność bezrefleksyjna. Niewiele ostatnio takich przedstawień.


 
1.05.2018
Piotr Gaszczyński
 

BALLADA O JIŘIM „THE OREL” RAŠCE (SALTO W TYŁ)

Za co kochamy czeską kulturę? Chociażby za niezwykłe, słodko-gorzkie podejście do człowieka, świata, życia. Za ironię i podszyty melancholią absurd. Oczywiście można powielać jeszcze wiele schematów, wyświechtanych frazesów na temat zdolności do opowiadania historii przez naszych sąsiadów.. Lepiej jednak sprawdzić, jak realizują się one na scenie. A taka okazja nadarza się w Teatrze Ludowym w Krakowie. Salto w tył to spektakl bazujący na reportażach Oto Pavla – opowieści o niezwykłych postaciach czechosłowackiego sportu, układające się w jedną wielką historię o marzeniach ogląda się z dużą przyjemnością z kilku powodów.

Po pierwsze: postacie. Kiedy aktorzy czują tekst, angażują się w swoje role, po prostu „je lubią”, to ta energia zawsze przenosi się na widownię. W tym wypadku, co zdarza się niezmiernie rzadko, nikt nie odstaje od reszty. Każdy z bohaterów ma swój własny, indywidualny sposób na przykucie naszej uwagi, przy czym jako wspólnota, budują oni „czeski film” ze wszystkimi skojarzeniami, które przynosi to sformułowanie. Centrum rzeczywistości spektaklu stanowi typowa gospoda, do której możemy zajrzeć u naszych południowych sąsiadów. Barman (Maciej Namysło) ze stoickim spokojem po raz setny próbuje zamknąć lokal, wykładając krzesła na stoły, a że jest to zadanie karkołomne, wręcz niemożliwe ,, pokaże dalszy ciąg przedstawienia. Knajpa pełni funkcję miejsca towarzyskich spotkań, przystanku w przerwie podczas treningów kolarskich (Piotr Piecha, Karol Polak), ale przede wszystkim jest miejscem pracy samego Oto Pavla, wymienionego w obsadzie jako Ostatni Gość (Kajetan Wolniewicz). Za jego sprawą, cichą obecnością w gospodzie, gdzie nieustannie coś notuje, historie ożywają z taką intensywnością. Pomimo tego, że na scenie pojawia się wiele sportowych gwiazd sprzed lat, takich jak Emil Zatopek (Paweł Kumięga) czy Ewa Bosakowa (Weronika Kowalska). główną osią spektaklu są przygody słynnego skoczka narciarskiego Jiřego Raški (Cezary Kołacz) – marzyciela, który zapragnął zostać złotym medalistą olimpijskim.

Perypetie, które spotykają młodego sportowca mogłyby posłużyć za scenariusz komedii. To drugi powód, dla którego oglądanie Salta w tył jest przyjemnością – widzowie mają szansę zetknąć się z całą paletą groteskowych sytuacji przedstawianych w charakterystyczny dla kultowych czeskich filmów sposób. Suma sekwencji, zmian, przeobrażeń bohaterów, ich metamorfoz, sprawia wrażenie kolejnych kadrów montowanych na naszych oczach w różnych konfiguracjach. W ciągu niespełna dwóch godzin zdążymy przejść przez historię Czechosłowacji, dwie olimpiady, jedne mistrzostwa świata, kilka krajów (z czego opowieść o Norwegii jako kraju reniferów i śnieżnych ludzi mówiących w śmieszno brzmiącym języku jest absolutnym komediowym majstersztykiem) i wiele innych momentów ważnych, tragicznych i wzruszających w najnowszej historii naszych sąsiadów.

Trzeci powód to reżyseria. Maćko Prusak, znany szerokiej publiczności z licznie zrealizowanych choreografii, przesunął akcenty spektaklu w kierunku scenicznego ruchu Aktorzy bardzo sprawnie wykonują powierzone im zadania taneczne, świetnie wychodzą im synchroniczne sekwencje, w których wymagana jest precyzja wykonania i odpowiedni timing... Bohaterowie często wyrażają siebie dwuetapowo: niejednokrotnie zaraz po wypowiedzianych słowach inscenizuje się je ruchem. Słowo splecione jest z ciałem np. gdy główny bohater marzy o tym, by czuć się w powietrzu jak ryba w wodzie. Zespół Ludowego dał się poznać od muzycznej, musicalowej wręcz strony, co było niezwykle zaskakujące.

Salto w tył można polecić nie tylko tym, którzy uwielbiają czeską kulturę, ale również wszystkim niezaznajomionym ze światem spod znaku rodziny Homolków. Lekko, ironiczne, śmieszno i wzruszająco. Dla mnie bomba.

Nagrody i wyróżnienia

 - "SALTO W TYŁ" MARKA RADIA KRAKÓW ZA KWIECIEŃ
- NAGRODA TEATRALNA IM. STANISŁAWA WYSPIAŃSKIEGO  DLA  MAĆKO PRUSAKA I ZESPÓŁU AKTORSKIEGO SPEKTAKLU  W SKŁADZIE: Patrycja Durska, Weronika Kowalska, Beata Schimscheiner, Cezary Kołacz, Wojciech Lato, Piotr Piecha, Karol Polak, Paweł Kumięga, Maciej Namysło, Kajetan Wolniewicz. / 2019r.

Twórcy

przekład: Justyna Wodzisławska
scenariusz i adaptacja: Marta Giergielewicz
reżyseria i choreografia: Maćko Prusak
opracowanie muzyczne: Marta Giergielewicz, Maćko Prusak
scenografia: Andrzej Witkowski
światła i projekcje: Bartłomiej Sowa
asystent reżysera: Piotr Piecha
inspicjent / sufler: Martyna Rezner

Obsada