Tartuffe Don Juanem?
Tartuffe przemieniony w Don Juana potrafi z pewnością żyć lżej. Bez dusznej obłudy i bez nadziei na szczęście, którego nie ma.
Mizantrop, Tartuffe, Skąpiec, Don Juan. Cztery wyraziste sylwetki, typy, osobowości ludzkie, niezależne od życia zbiorowego w historii i polityce.
Te postaci będą funkcjonować nieśmiertelnie. Póki istnieje teatr, czyli świat naszych doświadczeń, złudzeń czy wyobrażeń. Podebrane z otoczenia albo genialnie wymyślone pod imionami scenicznymi będą żyć dłużej i dosłowniej niż imię-tytuł władcy, od którego łaski-niełaski Molier był doraźnie zależny.
Jednak polityka zdarza się u Moliera śladowo, właściwie tylko w „Tartuffe”. Orgon przechowywał jakieś niepoprawne papiery swojego przyjaciela i teraz Tartuffe, któremu Orgon je powierzył, może tę sprawę wykorzystać przeciw Orgonowi.
Gdyby poszczególnych komedii nie dzieliła rozstrzygająca kurtyna, każda z tych czterech głównych molierowskich postaci mogłaby się po jakimś czasie w którąś z pozostałych przekształcić. Jakby byli ze sobą skuzynowani członkowie tej jedynej towarzyskiej rodziny, którą stworzył Molier.
Nawet Don Juan, tak inny od pozostałych, gdyby w samą porę się opamiętał i nie drażnił niebios do tej najostateczniejszej chwili, mógłby stać się Tartuffem. Sam przecież z powodzeniem próbował już obłudy, aby się przekonać (trochę jednak tym zgorszony, choć cynizmu Don Juanowi nigdy nie zabraknie), że dopiero hipokryzja zapewnia bezkarność i pomaga zyskać ludzkie poważanie. Zresztą przeszłość Tartuffe’a jest tajemnicza: być może, tak twierdzi Orgon, należał Tartuffe do jakiegoś znakomitego rodu, któremu się nie powiodło. Czyli nie wykluczone, że Tartuffe był już kimś w rodzaju Don Juana. Niech o tym świadczy choćby jego uwodzicielski popis w rozmowach z Elmirą.
To znaczy Don Juan – Tartuffem? Tak, i mógłby mieć nadzieję, że w ten sposób uniknie boskiej kary za swoje przestępstwa: Tartuffe’owi grozi na razie tylko więzienie. A gdyby Tartuffe – Don Juanem? Po wyjściu z więzienia, po odzyskaniu majątków, które, według Orgona Tartuffe niegdyś posiadał? A czemuż by nie? Tartuffe-Don Juan, który nie musi udawać, zresztą miał tego udawania już dosyć. I nie będzie dalej walczyć o miłość Elmiry, która wybrała Orgona, a Tartuffe’a zdradziecko sprowokowała. Tartuffe przemieniony w Don Juana potrafi z pewnością żyć lżej. Bez dusznej obłudy i bez nadziei na szczęście, którego nie ma. I rozsmakuje się Tartuffe w orzeźwiającej, amoralnej wolności Don Juana. Tartuffe i Don Juan są naprawdę sobie bliscy.
Ale przesłanie „Tartuffe’a” wydaje się o wiele ciekawsze, może dotyczyć nie tylko roli Kościoła w życiu społecznym. Bo Kościół nie ma przecież (nigdy nie miał) monopolu na fałsz i hipokryzję. Te przykre dolegliwości są aspektem życia w demokracji. Władza absolutna, dyktatura, potrzebuje tych dwuznaczności o wiele mniej.
Kłopoty sprawiamy sobie i otoczeniu właśnie jako prywatni, codzienni skąpcy, mizantropi, świętoszki, niekiedy donżuani. I to właściwie niezależnie (na tym właśnie polega wieczna aktualność Moliera) od lepszych czy gorszych procesów historycznych. Gdy pomysły, kaprysy, humory rządzących (rządzących to już brzmi lepiej niż panujących) nie będą decydowały o ludzkim życiu i śmierci. I, co już mniej pewne, nie będą tego życia nadmiernie utrudniać czy obrzydzać. Poza tym niech wolno będzie, do nieustalonych dokładnie, może to i dobrze, granic, dla zdrowia, śmiać się czujnie z własnych przywódców. Czasem, z wielką przesadą i kontrolowaną hipokryzją, mieniących się społecznymi sługami. Gdy popełniają gafy, nałogowo kłamią, a społeczeństwem, które ich wybrało, interesują się tak szczerze, raz na cztery lata, z okazji wyborów.
Tomasz Łubieński
Popularne
ZDJĘCIA Z PRZYGOTOWAŃ DO DISNEYLANDU
Zobacz zdjęcia z prób i próby ze zdjęciami.
Zobacz więcejSTEFCIA ĆWIEK W SZPONACH ŻYCIA - PO PREMIERZE
Nieśmiała Stefcia marzy o wielkiej miłości. Takiej, od której ziemia drży pod nogami i w głowie się kręci, a świat wokół nabiera kolorów… albo przynajmniej o takiej całkiem zwyczajnej, ale jedynej i na całe życie.
Zobacz więcejDISNEYLAND PRAPREMIERA NA DUŻEJ SCENIE
Jak niebezpieczna, a zarazem pociągająca może być pogoń za marzeniem, za uczuciem dostrzeżonym przelotnie w pięknych oczach nieznajomej…
Zobacz więcej