TRAGIKOMEDIE Z PIEPRZYKIEM
Jak dobrze rozpocząć tydzień? Najlepiej nabrać trochę dystansu do rzeczywistości czyli wybrać się do teatru. Proponujemy zatem spektakl-lustro, w którym widzowie mogą zobaczyć własne kłamstwa, błędy, a czasem nawet całe życie. Bo to, co dzieje się w piwnicy krakowskiego Ratusza, wcale nie jest oderwane od tu i teraz
Via-gra jest początkiem. Ale wbrew pozorom nie harców w sypialni, ale szczerej rozmowy o życiu. Tragikomedia z pieprzykiem. Zapraszamy
Na scenie Kajetan Wolniewicz w roli naiwnego i zagubionego męża, Beata Schmischeiner jako wciąż spragniona przygód matka, żona i kochanka oraz Piotr Pilitowski jako sąsiad nie tylko od "zadań specjalnych". To dzięki nim teatralny wieczór budzi tyle skrajnych emocji.
Druga propozycja to historia, w której rzeczywistość przekracza wyobraźnię. Wszystko wydaje się być normalne, zupełnie zwyczajne, aż do momentu, kiedy zwykłe sytuacje przeobrażają się w chimery codzienności. Wtedy rzeczywistość zaczyna skręcać w jakąś kompletnie nieprzewidywalną wcześniej stronę i nie wiadomo, co może z tego wyniknąć. Taka historia ma miejsce w „Sąsiadach" w reż. Andrzeja Sadowskiego. Ten dziwny, niepokojący surrealizm łączy się z rubasznym humorem i przekleństwami, ale w miarę rozwoju akcji przeradza się w grozę niemal z „Domu złego" w reż. Wojciecha Smarzowskiego. Warto to przeżyć i uświadomić sobie, że nawet za płotem naszego domu może być i śmiesznie i strasznie.
Popularne
BALLADA O NOWEJ HUCIE - PROLOG
Świat z przeszłości i teraźniejszość płynnie się przenikają. Te dwie rzeczywistości nie funkcjonują oddzielnie, ale mają na siebie wpływ. Każdy mógł być przecież każdym z przeszłości. To przecież to samo miasto.
Zobacz więcejSEX, PROCHY...- WIELKI POWRÓT
„W tej sztuce piszę o rzeczach, których nie potrafię zrozumieć. To publiczna medytacja nad wewnętrznymi konfliktami mojego życia. Próbuję (…) pokazać światu wszystkie swoje obrzydliwe strony, niczego nie ukrywając.” – wyznaje Bogosian.
Zobacz więcejBARAŃCZAK WE WSPOMNIENIACH JERZEGO FEDOROWICZA
W maju 1990 roku zaproponowałem Jurkowi Stuhrowi wystawienie "Poskromienia złośnicy" w Teatrze Ludowym. Postawił warunek, że przystąpi do pracy, jeżeli będzie miał nowe tłumaczenia i to najlepiej Stanisława Barańczaka. Wiedziałem, że w czerwcu 1990 roku Barańczak odwiedzi Kraków. "Dopadłem" Staszka na ulicy Gołębiej...
Zobacz więcej