W KOŁO
Tekst Aldony Kopkiewicz do programu spektaklu „ IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA” w reż. Cezarego Tomaszewskiego.
Dziwimy się może, kiedy ktoś mówi głupio, ale w prawdziwą konfuzję wprawia nas dopiero osoba, która milczy. To nieuzasadniona cisza budzi niepokój, a milczenie drugiego człowieka zawsze prowokuje pytania: dlaczego? Co jest nie tak? Nie chce się z nami podzielić? Nie chce uczestniczyć? Co próbuje ukryć? Patrzy na nas z góry? Stało się coś złego? Dopiero odpowiedź na nie przynosi spokój i pozwala przywrócić światu porządek.
Ale milczenie ma także w sobie aurę sekretu, zaprasza do poznania tajemnicy. Nic więc dziwnego, że dramat „Iwona, księżniczka Burgunda” Witolda Gombrowicza doczekał się tak wielu odczytań i realizacji scenicznych, a większość z nich stanowiła próbę odpowiedzi na pytania: „kim jest Iwona?”, „dlaczego milczy?”. Sensu tej sztuki doszukiwano się w jakimś problemie bohaterki, który wyjaśniłby przyczynę jej milczenia, a tym samym cały dramat Gombrowicza. Ów domniemany problem miałby natomiast prowadzić do odkrycia jej tożsamości, choć w tekście pada, że Iwona „nie jest głupia, jest tylko w głupim położeniu”.
Gombrowicz nie przepadał za swoją pierwszą sztuką, lecz myśl o tym, że ludzkie zachowanie nie jest kwestią woli i winy pojedynczej jednostki, a sytuacji, w której się ona znalazła, towarzyszyła mu przez całą drogą twórczą. W „Iwonie” być może trudniej to zauważyć, bo wydaje się, że właśnie milczenie bohaterki stanowi początek całej akcji. To jednak pozór, że dopiero jej odmowa prowokuje innych bohaterów, a w końcu odsłania w nich to, co tak bardzo chcieli ukryć za maskami ról społecznych. Wydaje się nawet, że wszyscy bohaterowie są tu raczej maskami niż żywymi ludźmi: w tej sztuce układ rodzinny powtarza stare struktury baśni lub królewskiej tragedii, natomiast nieznośna obecność Iwony odsłania nie tyle złożoną rzeczywistość czy nieokreśloną głębię postaci, ale przewidywalną podszewkę tej struktury: ciemną, perwersyjną stronę mechanizmu władzy, bez której nie mogłaby ona istnieć.
Mimo to kusi twierdzenie, że Iwona jest w tym układzie jedyną postacią prawdziwą, w końcu to ona odmawia gry. Czy na pewno? Czy człowiek, który jedynie odmawia, który wyraża się tylko w negacji rzeczywistości społecznej, jest już sobą, jest wolny, autentyczny? Negacja pozostaje przecież częścią gry, a Gombrowicz wyraźnie pokazuje, że odmowa Iwony nic nie zmienia. Kiedy zostanie zabita, wszystko wróci do normy. W grze figur także ona pozostanie figurą. Sama to zresztą potwierdza – my zaś tworząc ten spektakl postanowiliśmy oprzeć naszą interpretację o jeden z tych rzadkich momentów, kiedy przemawia sama Iwona. I mówi wszystko, co o tej grze trzeba wiedzieć:
KSIĄŻĘ: (...) W ogóle wydaje się nie gorsza od wielu panien, które znamy. Dlaczego nikt nie szykanuje tamtych? Dlaczego tak jest, pani? Dlaczego pani jest kozłem, a raczej kozą ofiarną. Czy to się tak utarło ?
IWONA: (cicho) To tak w kółko. W kółko.
CYRYL: Kółko?
KSIĄŻĘ: Jak to — kółko ? Nie przeszkadzaj. Kółko ?
IWONA: To tak w kółko każdy zawsze, wszystko zawsze... To tak zawsze.
KSIĄŻĘ: Kółko? Kółko? Dlaczego kółko? Jest w tym coś mistycznego. Aaa, zaczynam rozumieć. Rzeczywiście, tu jest jakieś kółko. Na przykład: dlaczego jest ospała? Bo jest nie w humorze. A dlaczego jest nie w humorze? Bo jest ospała. Uważasz, jakie to kółko? Piekło nie kółko.
Książę myli się, kiedy sądzi, że to kółko ospałości i braku humoru, ale trafnie wyczuwa, że jest w tym coś mistycznego, coś, w czym jesteśmy całkowicie zanurzeni. Tak, jest tu coś świętego. A zarazem jak najbardziej społecznego. Te dwie sfery łączą się w micie, a realizują w rytuałach, zwłaszcza tych codziennych, międzyludzkich. Przypomnę więc również, że kiedy Iwona odzywa się za drugim razem, potwierdza, że wierzy w Boga i że Chrystus umarł za nią na krzyżu. Ale dlaczego potwierdza to „z pogardą”? Być może dlatego, że wcale nie chce brać udziału w wiecznym kole przemocy, o którym traktuje sztuka Gombrowicza. Właśnie przemoc, jej powtarzalność, jej mit stanowi główny temat tego dramatu. Nie Iwona jako postać, ale mechanizm, w którym funkcjonują tu wszystkie postacie. Nie milczenie jako zagadką tożsamości, ale milczenie ofiary, która nie jest w stanie sama przeciwstawić się przemocy.
„Iwona” Gombrowicza to zatem sztuka o micie, w który nieświadomie wierzymy i rytuale, który bezwiednie odprawiamy. Cierpienie wydaje się normalne, ponieważ wierzymy, że prowadzi do zbawienia, a przynajmniej: że jest w nim jakiś sens. Wprawdzie nie powinniśmy zadawać go innym ludziom, ale czy wierząc w jego sens, nie przystajemy na nie zbyt często? Czy nie staje się przez to tak przejrzyste, że tracimy je z oczu? Czy znieczulenie na własny ból nie sprawia, że przyzwalamy na sytuacje, które go przynoszą? Załóżmy, że relacja oprawcy i ofiary to najbardziej podstawowa gra, którą tworzymy naszą międzyludzką rzeczywistość. W „Iwonie” sedno tej przemocy nie kryje się wcale w odsłonięciu historii gwałtu, gwałt okaże się jedynie najbardziej drastycznym z przemocowych czynów obecnych na scenie. Oprócz Iwony i Izy, a czasem także Małgorzaty, wszyscy bohaterowie tej sztuki zachowują się brutalnie, od samego początku każde wypowiedziane zdanie służy umocnieniu władzy danej postaci. A ostatecznie nie rządzi nami żadne fatum; u Gombrowicza to my, ludzie, powtarzamy pewne sytuacje i pozwalamy na przemoc. Nie dlatego, że jesteśmy z natury źli – to sytuacja jest głupia i głupie jej powtarzanie. Gombrowicz zaprasza zatem do eksperymentu: zastanówmy się, jak postrzegalibyśmy rzeczywistość, gdybyśmy przestali myśleć w kategoriach winy i woli jednostki, a w zamian dostrzegli wspólną grę w sytuację, na którą pozwalamy tylko z głupoty, z przyzwyczajenia, mimochodem, bezwiednie.
Iwona nie musi być postacią – więcej nam powie jako figura traumy, która zawsze się komuś zdarzy w pewnych regułach społecznej gry. Jako twórcy spektaklu nie mamy żadnej recepty, jak z tej traumy wyjść, ale chcielibyśmy, by nasza Iwona choć na końcu dostała szansę na życie pełnokrwistej bohaterki i otworzyła się na inną możliwość: jej milczenie nie jest nią, z tej sytuacji można wyjść. Sama oczywiście całej tej sytuacji nie zmieni – lecz która z nas choć raz nie czuła się Iwoną?
_______________
Teakst - "W kółko" Aldona Kopkiewicz. Materiał z programu do spektaklu pod redakcją Marii Klotzer.
Witold Gombrowicz
IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA
reż. Cezary Tomaszewski
Premiera: 06 czerwca 2021, Duża Scena.
Zdjęcia z offu sesji plakatowej/red/ Anna Ryś