Aktualności

Zobacz wszystkie aktualności
25.02.2021

POZNAJCIE NASZĄ OBSADĘ

Już 28 marca na Scenie Pod Ratuszem nasza kolejna premiera. Zapraszamy na spektakl "Wujaszek Wania" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej.

Polska prapremiera Wujaszka Wanii odbyła się 20 stycznia 1906 roku (dziewięć lat po wydaniu sztuki) w Teatrze Miejskim w Krakowie, w reżyserii i przekładzie Lety Walewskiej. Zaledwie miesiąc później, 24 lutego sztuka została wystawiona w Teatrze Miejskim we Lwowie. Na kolejne realizacje sceniczne dramatu Czechowa polscy widzowie musieli czekać ponad pół wieku.

Dopiero w 1953 roku "Wujaszek Wania" wrócił na deski polskiej sceny i został wystawiony przez Teatr Polski w Warszawie. Rolę Heleny zagrała wówczas Elżbieta Barszczewska, a Astrowa, Jan Świderski - gwiazdorzy polskiego kina niemego. Sztukę wyreżyserowała Maria Wiercińska.

W galerii część z obsady pierwszego wystawienia "Wujaszka Wani" z 1906 roku w zestawieniu z aktorami Teatru Ludowego w tych samych rolach.

 

Więcej o spektaklu oraz pełna lista obsadowa dostępna na profilu spektaklu "Wujaszek Wania" - kliknij tutaj!

Popularne

Obrazek
21.04.2015

53 WOJNY - PIERWSZA PRÓBA CZYTANA

Zdjęcia z pierwszej próby czytanej sztuki 53 WOJNY Marii Klotzer na motywach książki Grażyny Jagielskiej "Miłość z Kamienia"

Zobacz więcej
Obrazek
15.04.2015

WYBRAŃCY BOGÓW UMIERAJĄ MŁODO, LECZ PÓŹNIEJ ŻYJĄ WIECZNIE W ICH TOWARZYSTWIE

Reżyser Piotr Sieklucki z dużym wyczuciem podobierał aktorów do poszczególnych ról, biorąc pod uwagę także ich warunki wokalne. Choć zarówno Mercedes Benz w wykonaniu Anety Wirzinkiewicz (Janis Joplin), jak i gitarowe utwory Ryszarda Starosty (Jimi Hendrix) brzmią koncertowo, to jednak nie ma sobie równych Dominik Rybiałek (Kurt Cobain), kiedy brawurowo wykonuje utwór Rape Me Nirvany. Świetnie sprawdził się również towarzyszący aktorom zespół muzyczny (czyt. więcej)

Zobacz więcej
Obrazek
13.04.2015

KRAKÓW. PREMIERA WYCHOWANKI W TEATRZE LUDOWYM

„Wychowanka” nie jest ani powszechnie znaną, ani szczególnie często wystawianą późną komedią Aleksandra hr. Fredry. Może trzeba by powiedzieć - komedią serio, jak chciał autor, czy wręcz gorzkim, ironicznym dramatem ludzkim, nie pozbawionym elementów humoru. Ale nie tego ”humoru, który znamy i lubimy u Fredry”. Biorę to ostatnie zdanie w nawias, jako że brzmi jak slogan lub porzekadło stare, wyświechtane i zużyte, wypowiadane niezliczoną ilość razy przez profesorów, nauczycieli, znawców, a nawet ignorantów, którzy „liznęli” Fredrę przez jego „Zemstę”, czy „Śluby panieńskie”.

Zobacz więcej