UDAJĄC OFIARĘ. ODLICZAMY DNI DO PREMIERY
W przerwach między próbami rozmawiamy z reżyserem o życiu i teatrze
Rozmowa pierwsza
- Polacy mają krótką pamięć i po kilku latach od przeprowadzki do Petersburga już niemal jest Pan Rosjaninem, a przecież u zarania życia była nie chłodna Newa, a gorąca Afryka…
ANDRZEJ BUBIEŃ - Rzeczywiście, urodziłem się w gorącej Afryce, w Bamako, stolicy Mali, gdzie rodzice pracowali jako lekarze i Czarny Ląd to kontynent, który najbardziej lubię. Rzadko tam bywam z braku czasu, ale rzeczywiście najlepiej się czuję jak jest 45 stopni na Saharze. Widocznie ten czas spędzony w brzuchu mamy odcisnął swoje piętno.
- Rodzinne podróże – bardziej lub mniej aranżowane przez historię – otwarcie na świat sprawiło, że w Pana rodzinnym domu mówiło się w kilku językach.
- Tak, ale też wynikało to z tradycji. Nasza rodzina ma jakieś tam herby rodowe… Żona ostatnio próbując to sprawdzać była zszokowana, bo okazało się, że jesteśmy skoligaceni z rodem Romanowych. Mamy wielokulturowe korzenie i dlatego w domu mówiło się po francusku, po rosyjsku i oczywiście po polsku. Te języki się przeplatały. Kiedy więc w szkole było obowiązkowe nauczanie języka rosyjskiego, o czym młodzi już nie pamiętają, to ja nie mogłem zrozumieć, dlaczego moi koledzy mają kłopot z „udarieniem”, czyli pływającym akcentem w języku rosyjskim. Moja babcia, hrabina odesska, nie odpuszczała mi, jak mówiłem coś niepoprawnie po rosyjsku.
- Zatem studia w Petersburgu były swego rodzaju powrotem do korzeni.
- W pewnym sensie to jest oczywiście powrót do korzeni. Ale najpierw część mojej rodziny uciekała z Rosji z białym oficerami przez Ukrainę… Są dwa teksty, które muszę kiedyś zrobić w teatrze i ciągle nie mam na to czasu – „Biała gwardia” Bułhakowa i „Bieg”. One są w dużej części biograficzne dla mnie, więc ciągle trzymam je w plecaku i pewnie prędzej czy później się do nich dobiorę. Poza tym to wielka literatura. Więc to był powrót do korzeni i rodzinnych doświadczeń, ale z drugiej strony chciałem się uczyć w szkole, która ma tradycje, a Akademia, w której dziś już jestem wykładowcą, ma prawie 240 lat. Wydawało mi się, że tam jestem w stanie się nauczyć warsztatu, bo to było dla mnie najważniejsze. Przyjechałem do Leningradu, a wyjechałem z Sankt Petersburga, wszystko się tam zmieniało. Pucze, rewolucje, a myśmy studiowali, siedem dni w tygodniu siedzieliśmy w Akademii i nie mieliśmy czasu na rewolucje…. Więc to był rzeczywiście czas niezwykły i dla mnie najważniejszy, bo dał mi narzędzia do pracy i nauczył zawodu.
- Wtedy nie kusiło , żeby zostać od razu w Petersburgu? Przecież pierwsze swoje spektakle zrealizował Pan właśnie tam.
- Nie, ponieważ ja miałem rodzinę w Polsce, więc po pierwsze chciałem do niej wrócić, po drugie ponad cztery lata studiów w Rosji. Ja skończyłem te studia troszkę wcześniej, ponieważ mój dziekan powiedział, ze już mnie wszystkiego nauczył i żebym już szedł się zajmować zawodem, a nie rozwalał im akademię od środka. Poszedłem dalej swoją drogą i oczywiście chciałem bardzo wrócić do Polski i robić tu przedstawienia, wykorzystać swoje doświadczenia tam zdobyte. Jestem w czepku urodzony, bo nie miałem żadnego przestoju w pracy. Moja "matką chrzestną" polską jest Julia Wernio, która wtedy była dyrektorem Teatru Współczesnego we Wrocławiu. Jedno z moich przedstawień pokazywałem w Ośrodku Grotowskiego i tam prowadziliśmy też międzynarodowe warsztaty poświęcone rosyjskiej szkole aktorskiej. Pani dyrektor Wernio to przedstawienie wtedy zobaczyła i… tak się zaczęła moja przygoda z polskim teatrem.
Popularne
JACEK STRAMA - JUBILEUSZ Z ZASKOCZENIA
Utrzymanie czegoś takiego w tajemnicy dobrze świadczy o zespole – mówił wzruszony i zaskoczony niespodzianką Jacek Strama, gdy nieco ochłonął po życzeniach i gratulacjach. Zespół Teatru Ludowego wraz ze znakomitymi gośćmi urządził dyrektorowi fetę z okazji 40-lecia pracy artystycznej.
Zobacz więcejGĄSKA NA BARBÓRKĘ I SYLWESTRA
Gąska na Barbórkę i Sylwestra „Gąska”Nikołaja Kolady w reżyserii Tomasza Obary wraca na scenę Teatru Ludowego w grudniu. Najpierw będzie grana przez TRZY dni z rzędu (1-3 grudnia), a następnie w samego Sylwestra. Zapraszamy na osiemdziesiąt minut wzruszeń i śmiechu - bez przerwy.
Zobacz więcejMĘŻCZYŹNI AMBASADORAMI
Organizatorzy występu Teatru Ludowego ze spektaklem "Wszystko o mężczyznach" w reżyserii Tomasza Obary (Toronto, 2 października) z entuzjazmem potwierdzają sukces naszego widowiska i zapraszają do dalszej współpracy.
Zobacz więcej